Psy zabrane z Bud Mszczonowskich pod Radziejowicami należą do starszej kobiety. Z powodu choroby musiała ona przeprowadzić się do córki. – Psy zostały, były przywiązane do bud łańcuchami, ale miały obroże. Ściółkę, na której spały, wymienialiśmy regularnie. Codziennie przynosiliśmy psom jedzenie, zmienialiśmy wodę, dbaliśmy o nie – zapewnia Marcin Turlejski, krewny właścicielki. Dodaje, że zabranie psów przez fundację to kradzież.

Fundacja odpiera zarzut.

– Działaliśmy na zlecenie gminy – mówi Krystyna Sroczyńska, prezes Emira. Dodaje, że jeśli właścicielka dostarczy jej zaświadczenie o szczepieniach oraz postawi nowe budy to psy zwróci. – Ale nie mogą być trzymane na niezamieszkałej działce, na metrowym łańcuchu – dodaje prezes.

Rodzina chce oddać sprawę do prokuratury.