Festiwal design’u Łódź 2010

Największy festiwal projektantów na wschód od Berlina. 200 artystów ze świata, 5 tysięcy zwiedzających na otwarciu

Publikacja: 16.10.2010 01:11

Fotel Blow firmy Zanotta

Fotel Blow firmy Zanotta

Foto: materiały prasowe

„Fizyka i chemia: sprowadzone do abstrakcyjnych zapisów – nudne i trudne, obserwowane w praktyce – fascynujące. Niektórzy umieją je wykorzystać dla dobra ogółu” – napisali twórcy festiwalu. Jednym z najważniejszych zadań wzornictwa jest poprawa jakości życia.

[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/temat/65733.html]Więcej zdjęć z festiwalu[/link][/b][/wyimek]

Na otwarcie czwartej edycji Festiwalu Łódź Design przyszło prawie 5 tysięcy zwiedzających. To rekord! Główne wystawy można oglądać w budynkach dawnej fabryki Scheiblera, w których drewniane podłogi, czerwone cegły i wystające ze ścian żeliwne belki nadają imprezie niepowtarzalny klimat. Festiwal potrwa do 29 października. – Jest najważniejszym przeglądem wzornictwa na wschód od Berlina – mówi Krzysztof Candrowicz, dyrektor Łódź Art Center.

[srodtytul]Energia festiwalu[/srodtytul]

Do Łodzi zjechało 200 artystów ze świata (nie licząc krajowych twórców). – Dwa, trzy lata temu przysyłali swoje projekty i prosili, żeby przysłać im zdjęcia, bo mogli wpisać kolejną wystawę do CV – mówi kurator wystawy Agnieszka Jacobson-Cielecka. – Teraz chcą przyjechać do miasta, o którym niektórzy nie wiedzieli, że istnieje. W środowisku projektantów panuje przekonanie, że w Łodzi dzieje się coś ważnego. Z festiwalu płynie energia, która wciąga młodych artystów.

Włosi Andrea Trimarchi i Simone Faresin, tworzący Studio Formafantasma, mieli do wyboru Londyn i Łódź. – Sprowadziła nas ciekawość. Czytaliśmy wiele dobrego o poprzedniej edycji festiwalu – mówi Andrea Trimarchi. – To rzeczywiście niesamowite miejsce.

Ich instalacja „Autarchy” trafiła na wystawę specjalną „Table talk”, której kuratorem jest Marek Cecuła, czołowy polski artysta ceramik tworzący na stałe w Nowym Jorku.

Studio Formafantasma proponuje powrót do natury i na nowo odkrywa pierwotne rzemiosło. Misy, talerze, dzbany, butelki, lampy wykonali z biomateriału własnej produkcji, które składa się z mąki, otrąb i naturalnego wapna. Naczynia są trwałe dzięki pokryciu wnętrz specjalną politurą z wosku pszczelego i dziegciu z sosny.

Pośrodku wystawy przebiega niewidoczna linia dzieląca dwa światy: pierwotny i ultranowoczesny. – Żyjemy w rzeczywistości, która ma dwa bieguny – mówi Cecuła.

Na tym drugim znajduje się instalacja Fabrica Design Department, której członkowie stworzyli surrealistyczne krajobrazy wykonane z ceramiki artystycznej imitującej warzywa (głównie liście kapusty), ze szklanych kopuł i układów elektrycznych (ekrany wyświetlające czas, w których cyfry zostały ułożone z jarzyn).

[srodtytul]Sztuka czy konstrukcja?[/srodtytul]

Główna impreza to dwie wystawy „Underpressure” („Pod ciśnieniem”) i „Strefa zgniotu”. Na pierwszej główną rolę gra powietrze, które wpompowywane w plastik czy metal, nadaje przedmiotom trzeci wymiar i nowy kształt. Spotykamy się z nimi na plaży (piłki, materace) i odpustach (zjeżdżalnie, zamki), ale od czasu przełomu, czyli powstania dmuchanego w stali stołka „Ploop” stworzonego przez Oskara Ziętę (kuratora wystawy „Underpressure”), narodziła się nowa jakość. – Sam nie wiem, czy to jest sztuka czy konstrukcja – mówi kurator Oskar Zięta. – Design jest laboratorium dla produkcji przemysłowej. Wyrabiając małe przedmioty, wyznaczamy kierunki w świecie, w którym trzeba będzie oszczędzać surowce naturalne.

Do wykonania konstrukcji z metalu wypełnionego sprężonym powietrzem zużywamy mniej materiału, a otrzymujemy równie trwały produkt („Ploop” wytrzymuje nacisk 2,5 tony). Nowa technologia jest używana w architekturze (latający dom Open House szwajcarskiego studia Instant), budowie mostów i elektrowni wiatrowych.

Na wystawie „Strefa zgniotu” można odnieść wrażenie, że większość przedmiotów została uratowana z jakieś katastrofy. – Są pogniecione, kulawe, krzywe, pospinane paskami – opowiada kurator Agnieszka Jacobson-Cielecka. – Ale jednocześnie mają w sobie delikatność, dynamikę i spontaniczność.

[srodtytul]„Make me” komar[/srodtytul]

W konkursie „Make me!” z 243 zgłoszeń jury zakwalifikowało do finału 19 prac młodych artystów, w tym pięć zagranicznych (Belgia, Holandia, Izrael, Węgry). Zwyciężyli Kamila Niedzwiedzka i Nikodem Szpunar (Poliszdizajn), studenci IV roku warszawskiej ASP, za lampę Komar. – Mieszkamy w małej kawalerce, więc nasza lampa nie zajmuje wiele miejsca i jest mobilna, bo można ją szybko złożyć i rozłożyć. Otrzymali nagrodę w wysokości 20 tys. zł. Firmy VOX i Noti ufundowały staże u siebie jako nagrody dodatkowe. W dziale rozwoju Mebli Vox będą pracować Filip Wcisło i Katarzyna Bukowska-Wcisło za projekt Spaghetti Monster. – Autorzy pokazali, że na biurku nie musi być nudno – mówi Monika Tokarska z VOX. – Otwiera to przed nimi szansę na zatrudnienie lub współpracę jako projektanci zewnętrzni.

Staż w Noti otrzymała Magdalena Karasińska za projekt Stolik Moso. – Laureatka będzie mogła się zapoznać z cyklem produkcyjnym mebli i zaprojektować własny – mówi Ryszard Balcerkiewicz, właściciel Noti. – Czy skorzysta z okazji, zależy tylko od niej.

Agnieszka Jacobson-Cielecka uważa, że celem festiwalu było zwrócenie uwagi na inwencję projektantów. – Od dziesięciu lat próbuję przekonać właścicieli firm, że młodzi twórcy mają naprawdę znakomite pomysły, ale potrzebują wsparcia. Wymyślić krzesło to jedno, przeobrazić je w produkt to drugie.

[srodtytul]Publiczne portfolio[/srodtytul]

W trakcie festiwalu ponad 50 młodych artystów pokaże swoje portfolio twórcom Łódź Design. Recenzentami projektu obok kuratorów wystawy są m.in. Janusz Kaniewski (projektuje m.in. dla koncernu Fiata) i Tomasz Rygalik (wykładowca Royal College of Art w Londynie). – Na Zachodzie o projektach dyskutuje się publicznie – mówi Oskar Zięta. – Ja i moi koledzy w Szczecinie wrzucaliśmy swoje prace do specjalnego otworu w drzwiach, a potem otrzymywaliśmy oceny, o których nie wiedzieliśmy, skąd się wzięły.

[link=http://www.lodzdesign.com]www.lodzdesign.com]Strona festiwalu[/link]

[i]Mariusz Goss z Łodzi[/i]

„Fizyka i chemia: sprowadzone do abstrakcyjnych zapisów – nudne i trudne, obserwowane w praktyce – fascynujące. Niektórzy umieją je wykorzystać dla dobra ogółu” – napisali twórcy festiwalu. Jednym z najważniejszych zadań wzornictwa jest poprawa jakości życia.

[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/temat/65733.html]Więcej zdjęć z festiwalu[/link][/b][/wyimek]

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla