Seks, o którym wolałabym nie pamiętać? To pytanie, które rozrusza każdy babski wieczór. Wśród barwnych opowieści nie brak tych związanych z alkoholem. Najniewinniejsze wspomnienie to namiętny kochanek, który… zasnął po nadmiarze wina, zanim do czegokolwiek doszło. O ile ta historyjka po pewnym czasie już tylko bawi to obudzenie się obok mężczyzny, którego imienia się nie pamięta jest już mniej humorystyczne. Szczególnie, że niejednej z kobiet w chwilach poalkoholowych uniesień zdarzyło się zapomnieć o zabezpieczeniu. Mimo to wciąż chętnie zaczynamy randkę od kilku drinków, a na romantyczny wieczór kupujemy butelkę wina. Czy to dobry pomysł?
[srodtytul]Afrodyzjaki wysokoprocentowe[/srodtytul]
Alkohol w małych ilościach rzeczywiście może działać pobudzająco. Uwaga: małe ilości to jeden, maksymalnie dwa kieliszki. – Alkohol sprawia, że czujemy się szczęśliwsi, łatwiej nawiązujemy kontakty z ludźmi, mamy mniejsze zahamowania podczas wyrażania swoich myśli – tłumaczy seksuolog Anna Sasin. Jedna lampka wina sprawi, że naczynia krwionośne rozszerzają się, skóra staje się wrażliwsza na bodźce. Po niewielkiej ilości alkoholu zwiększa się też ukrwienie okolic intymnych. A to oznacza szybszy i intensywniejszy orgazm. Za silnie działający afrodyzjak uchodzi szampan – ten prawdziwy, z którym popularne wina musujące mają niewiele wspólnego. Odpowiednio schłodzony musuje delikatnie na języku, szybko wprawia w dobry nastrój. Najlepszy duet tworzy z ostrygami i innymi owocami morza.
[b]Przeczytaj dalszy ciąg artykułu na stronie [link=http://www.warszawianki.pl/seks-z-procentami/]Warszawianki.pl[/link][/b]