Mike Skinner zapowiedział „Computers and Blues" jako ostatni album pod marką The Streets. I oby dotrzymał słowa, bo pilnie potrzebne mu nowe wcielenie.
Jego piąta płyta wręcz błaga o odrobinę drapieżności z wcześniejszych nagrań. Brzmi przyjemnie, znajomo i nieangażująco, a to najgorsze świadectwo, jakie może sobie wystawić artysta, który kilka lat temu zachwycał błyskotliwą i ekscytującą muzyką. Zgasła młodzieńcza iskra, Skinner nie tylko złagodniał – zrobił się sentymentalny. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby wciąż umiał uchwycić istotę rzeczy w elektryzujących wersach. Niestety, popada w banał. W „Puzzled by People" próbuje udowodnić, że wciąż jest ciekawy świata, a ludzie są dla niego intrygującą zagadką. Ale jedyna puenta, jaką oferuje, to wers: „Nie da się wyguglować rozwiązań dla ludzkich emocji". Odwołania do bezdusznej technologii to stara śpiewka, Skinner próbuje wsiąść do pociągu, który dawno odjechał. W „We Can Never Be Friends" jest tyle ckliwości i westchnień za minionym uczuciem, że nawet producent Britney Spears orzekłby: przesada! W „Going through Hell" – opowieści o przeprawie przez piekło – gitary i bity miały wytworzyć nastrój męczarni i walki, ale tylko nieporadnie hałasują. A Skinner udziela uniwersalnej porady wszystkim, którzy wpadli w tarapaty: „Nie przestawaj, idź dalej".
W tym kłopot – płyta brzmi, jakby nagrał ją muzyk pragnący zadowolić każdego. Co utwór, to ten sam schemat: zachęcający początek, który zapowiada inteligentną grę muzyki i słowa, a po nim szybkie rozczarowanie. Ani jednej dobrze opowiedzianej historii, ani jednego wersu, który trafia do celu, tylko zwrotki pozbawione energii i sensu. Za to refreny wycyzelowane i powtarzane do znudzenia, jakby to mogło przesłonić brak treści. Efekt jest taki, że album rapera i producenta jest pełen... popowych piosenek bez wyrazu.
„Roof of Your Car" brzmi jak relaksacyjna kompozycja na wakacje, a „Without A Blink" jak numer na piątkową imprezę dla nastolatków, którzy wszystko mają gdzieś. Skinner mówił, że stworzył album „do tańca przy herbacie". Zapomniał, że nie wypada podawać gościom herbaty z piątego parzenia.