Formacja nie obrosła tak wielką legendą jak starszy od niej Dezerter czy Siekiera, ale to sprawdzona i wiarygodna muzyczna firma, która utrzymuje równy poziom od 1986 r. Mimo różnych perturbacji personalnych nie zawodzi fanów dynamicznego gitarowego grania. Gdyby szukać porównań – przypomina przebojową amerykańską megagwiazdę Green Day.
Od debiutu w 1986 r. na Festiwalu Muzyków Rockowych Jarocin, gdzie widziałem ich po raz pierwszy, śpiewają o ciemniejszych stronach życia, nie wpędzając jednak fanów w depresję. Ich celem jest sprowokowanie do krytycznego myślenia. A jeśli już buntują słuchaczy, to nie dla samej destrukcji, tylko, by zmieniać świat na lepsze - ile się da.
Najważniejszym nagraniem na nowej płycie jest "Raz przeżyty dzień". Piosenkę tę zaśpiewali razem wokaliści wielu punkowych zespołów: oprócz Roberta Szymańskiego z Sexbomby – Cichy (Fort BS), Iglak (Bulbulators), Jaromir (WC), Harcerz (Analogs), Siczka (KSU), Zygzak (TZN XENNA) i dziennikarz muzyczny Marek Wiernik, od lat popularyzujący punk rock. Rockandrollowy rytm towarzyszy coraz bardziej aktualnym słowom, że świat jest punk rockiem i przypomina pogo, czyli zwariowany taniec w tumanach kurzu, podczas którego nigdy nie wiadomo, kto okaże się słabszy i upadnie.
Teksty w ostry, socjologizujący sposób opisują naszą rzeczywistość – demonstrację górników przed siedzibą rządu w Warszawie ("Dym w stolicy"), poniżające uwikłanie w konsumpcjonizm "(Ś) Mieć". Przewrotna jest piosenka "Zostań księdzem" o powołaniu... do życia w luksusie. Nie brakuje też liryzmu, jak choćby w "Zanim wszystko się obudzi". Nawet punkrockowcom zdarzają się chwile słabości, w których potrzebują ciepła i miłości.