Poszukiwanie w mieście terenu, gdzie wilczur, husky czy amstaff mogłyby się bezkarnie wyhasać bez smyczy i kagańca jest skazane na porażkę. Dlatego często właściciele psów wypuszczają je w parkach.
W weekend pisaliśmy o zdarzeniu na Polu Mokotowskim. Owczarek niemiecki rzucił się tu na siedmioletnią dziewczynkę (córkę szefa SLD Grzegorza Napieralskiego) i ugryzł ją w brzuch. Trafiła do szpitala. Pies na szczęście okazał się szczepiony i zdrowy.
Zgodnie z przepisami, w miejscu publicznym pies musi być na smyczy, a gdy jest to rasa niebezpieczna, także w kagańcu. Nawet w parku na spacerze.
A straż miejska ma obowiązek reagować, gdy właściciel nie zadba o to zabezpieczenie. – W ubiegłym roku w całej Warszawie interweniowaliśmy w takich sprawach 3318 razy – mówi rzecznik straży miejskiej Monika Niżniak. – W tym roku już 2233 razy. Były pouczenia, mandaty i wnioski do sądu.