Reklama

Pies musi biegać. Straż musi karać

Psy bez smyczy i kagańca budzą grozę głównie na Bielanach, Woli i Pradze-Południe. Tam najczęściej interweniuje straż miejska

Publikacja: 30.06.2011 11:03

Psy w parkach powinny być na smyczy, nawet w takiej sytuacji

Psy w parkach powinny być na smyczy, nawet w takiej sytuacji

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Poszukiwanie w mieście terenu, gdzie wilczur, husky czy amstaff mogłyby się bezkarnie wyhasać bez smyczy i kagańca jest skazane na porażkę. Dlatego często właściciele psów wypuszczają je w parkach.

W weekend pisaliśmy o zdarzeniu na Polu Mokotowskim. Owczarek niemiecki rzucił się tu na siedmioletnią dziewczynkę (córkę szefa SLD Grzegorza Napieralskiego) i ugryzł ją w brzuch. Trafiła do szpitala. Pies na szczęście okazał się szczepiony i zdrowy.

Zgodnie z przepisami, w miejscu publicznym pies musi być na smyczy, a gdy jest to rasa niebezpieczna, także w kagańcu. Nawet w parku na spacerze.

A straż miejska ma obowiązek reagować, gdy właściciel nie zadba o to zabezpieczenie. – W ubiegłym roku w całej Warszawie interweniowaliśmy w takich sprawach 3318 razy – mówi rzecznik straży miejskiej Monika Niżniak. – W tym roku już 2233 razy. Były pouczenia, mandaty i  wnioski do sądu.

Reklama
Reklama

Najczęściej strażnicy zauważali niesubordynację właścicieli psów na Bielanach (560 zdarzeń w 2010 r., w tym już 445), Woli (rok temu 417, teraz 252), Pradze-Południe (264 i 168) i w Śródmieściu (261 i 111). Niewiele lepiej było na Targówku, Mokotowie i Żoliborzu.

W Rembertowie, Wilanowie i Wesołej interwencji było tylko 20 – 40.

Na samym Polu Mokotowskim patrole „wyłapały" w tym roku 23 psy bez kagańców. Choć do części tradycyjnie zaanektowanej przez właścicieli czworonogów strażnicy miejscy nawet nie zaglądają. Większość interwencji kończyła się pouczeniem posiadacza psa.

– Ale w mieście tak naprawdę nie ma odpowiedniego miejsca, by duży pies choć na chwilę poczuł wolność i by nie było to wykroczenie – przyznaje Zbigniew Leszczyński, komendant straży w stolicy. – Rozwiązanie to albo bieg z psem na długiej smyczy, albo dom z ogrodem. Nawet w lesie nie wolno spuszczać czworonoga ze smyczy.

Jest tylko jedno miejsce w stolicy, gdzie pies może się wyhasać: to specjalnie ogrodzony teren w parku przy Sobieskiego i  Zdrojowej.

– A są rasy, np. beagle czy posokowce, które potrzebują intensywnego ruchu. Bez tego mogą stać się agresywne – mówi weterynarz Magdalena Kamińska. – Godzinny spacer bez smyczy jest zalecany, by pies biegając, spalił kalorie.

Poszukiwanie w mieście terenu, gdzie wilczur, husky czy amstaff mogłyby się bezkarnie wyhasać bez smyczy i kagańca jest skazane na porażkę. Dlatego często właściciele psów wypuszczają je w parkach.

W weekend pisaliśmy o zdarzeniu na Polu Mokotowskim. Owczarek niemiecki rzucił się tu na siedmioletnią dziewczynkę (córkę szefa SLD Grzegorza Napieralskiego) i ugryzł ją w brzuch. Trafiła do szpitala. Pies na szczęście okazał się szczepiony i zdrowy.

Reklama
Kultura
Córka lidera Queen: filmowy szlagier „Bohemian Rhapsody" pełen fałszów o Mercurym
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Reklama
Reklama