Reklama

Dodatkowe barwy stepu

To więcej niż uzupełniająca lekcja historii na ostro – R.U.T.A. żywemu nie przepuści

Publikacja: 19.08.2012 16:00

Dodatkowe barwy stepu

Foto: Karrot Komando

R.U.T.A.,


Na Uschod

,

Reklama
Reklama


Karrot Kommando

Sama decyzja o nagrywaniu drugiej płyty projektu była ryzykowna. Bo najważniejszy w tym wszystkim miał się przecież okazać pomysł na to, by chłopskie pieśni niedoli zagrać punkowo, za to za pomocą ludowego instrumentarium. By skrupulatnie, godzinami wyszukiwane w archiwach teksty wykrzyczeć abnegacko i spontanicznie.

Jak więc radzi sobie „Na Uschod" bez elementu zaskoczenia, tej siły pierwszego uderzenia „Gore"? Lepiej niż kiedykolwiek, a wszystko dzięki zwiększeniu ilości muzyki w muzyce. Wpisane w punk rocka półtora- czy dwuminutowe numery zastąpiły kompozycje sięgające czterech bądź nawet pięciu  minut, co pozwala popisać się instrumentalistom zgarniętym z najlepszych folkowych grup, zbudować dramaturgię, zmienić nastrój, zbilansować gniew z lamentem.

Wspaniałym nabytkiem okazała się Nasta Niakrasava, wyjątkowa, nagradzana na festiwalu Nowa Tradycja wokalistka. Jako Apostazja Nahajkowiczówna wreszcie ma okazję poszaleć, pokazać wiele twarzy, a R.U.T.A. osiąga tym samym poziom śpiewu, o którym wcześniej mogła jedynie pomarzyć. W końcu tradycyjne teksty, tym razem dotyczącego tego, jak nasi panowie poczynali sobie z chłopstwem na wschodnich rubieżach, są mniej kanciaste, przez co lepiej brzmią i łatwiej można je przyswoić.  Spora w tym zapewne zasługa Jacka Podsiadły, który nie tylko opatrzył „Na Uschod" potężnym esejem, ale także przetłumaczył większość pieśni.

Co ważne, nie prysła przy tym dawna moc. Bębny brzmią pełniej i intensywniej, swoje robią bas i kąśliwe dęciaki, świat buzdyganów, barabanów, suk oraz fideli nabrał dodatkowych barw, odcieni. Pewna siebie R.U.T.A. pozwala sobie na eksperymenty: „Mama – Anarchija" to świetny, melodyjny kawałek ironicznego, sowieckiego punka dobrze łączący całość ze współczesnością.

Reklama
Reklama

„Oj, Wasylu, Wasylu" brzmi zaskakująco miejsko, jakby perkusja naśladowała beat, a instrumenty cięcie sampla. Pod koniec płyty błyszczy zaś bardziej optymistyczne (w końcu tytułowe miejsce miało być stolicą wolnej, stepowej republiki) „Hulajpole", już niemalże world music ze smakowitą odrobinką dubowych pogłosów. Tak jak ideologicznej wymowy „Na Uschod" zapomnieć nie sposób, tak dobrze słyszeć, jak materiał broni się z dala od niej.

R.U.T.A.,

Na Uschod

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Reklama
Kultura
Córka lidera Queen: filmowy szlagier „Bohemian Rhapsody" pełen fałszów o Mercurym
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Reklama
Reklama