Obydwa dokumenty mają ubytki. Ktoś – być może konserwująca mebel osoba – wykorzystał stare listy jako materiał izolacyjny. Z wydobytych skrawków wiemy, że adresatem jednego z listów był tajemniczy pan Ludwik, mieszkający prawdopodobnie w Paryżu. Nieznany autor donosił mu o śmierci i uroczystościach pogrzebowych jakiejś kobiety. Czy była z nim spokrewniona? Czy to smutny finał historii miłosnej? Nie wiadomo.

Oprócz listów, pod plakietami zostały odkryte fragmenty gazety szwedzkiej z roku 1939 oraz stempel sztokholmskiego antykwariatu, do którego trafiła żardiniera. Do Kozłówki zakupiono ją na aukcji antykwarycznej.

Żardiniera pochodzi z francuskiej firmy Giroux. Założył ją pod koniec XVIII wieku Alphonse Giroux stolarz, ebenista, konserwator zatrudniony w katedrze Notre Dame. Firma wytwarzała wyszukane meble, zamawiane przez bogatych przedstawicieli arystokracji i członków rodziny królewskiej. Powstawały tu także pierwsze aparaty fotograficzne, zaprojektowane przez Louisa Daguerre'a.