Wystawę „Women Fashion Power" powinni obejrzeć przede wszystkim macho i samce alfa. Żeby wiedzieli, kiedy stracili prowadzenie.
Tę wystawę muszą też obowiązkowo zaliczyć kobiety, żeby wiedzieć, z kogo brać przykład i czego unikać, wspinając się na szczyt drabiny społecznej.
Ta wystawa jest dla każdego, kto chce się dowiedzieć, jakimi metodami kobiety wtargnęły w męski świat.
Ten show jest o tym, jak kobiety manifestowały i manifestują za pomocą kostiumu. Jeden z pasaży, w który zapuszczamy się od wejścia, nazywa się „Korytarz władzy". Którą należy uznać za pionierkę? Elżbietę I? Czy należy zacząć od Margaret Thatcher? Nie, to zaczęło się w starożytności. Egipska królowa Hatszepsut, która trochę nielegalnie zajęła na tronie miejsce syna, podbija sobie pozycję stylizacją á la faraon. Pozwoliło jej to sprawować władzę prawie 20 lat.
Przez tysiąclecia słaba płeć symulowała siłę męskim kostiumem: papieżyca Joanna, Joanna d'Arc, królowa Krystyna, George Sand, Zofia Stryjeńska... Dziś nie trzeba udawać faceta, mocne kobiety współczesności nie kryją seksapilu. Robią z niego użytek, żeby zwieść supermenów. Nie trzeba także królewskich tytułów, by stanąć u steru państwa. Jedno jest pewne: siłę trzeba zaznaczyć wyglądem.