W ubiegły poniedziałek w okolicach Ciechocinka z rurociągu Przyjaź do Wisły wydostało się około 40 metrów sześciennych paliwa. Kilkukilometrowa tłusta plama, szeroka na 300 metrów, spływała rzeką. Zarządzający rurociągiem PERN zamknął główną nitkę i postanowił wznowić transport paliwa rurą awaryjną.
Jednak w niedzielę na Wiśle zauważono nową ogromną plamę oleju, 2 km poniżej miejsca pierwszej awarii. Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych początkowo przyznawało, że doszło do kolejnego wycieku, którego źródła nie można zlokalizować. W poniedziałek firma jednak stwierdziła, że drugiej awarii nie było. – Rurociąg awaryjny nie jest uszkodzony. Potwierdziły to próby techniczne oraz badanie rurociągu radiografem – zapewnia „Rz“ Krzysztof Zalewski, pełnomocnik zarządu PERN.
Jak to można wyjaśnić? „Obserwowane ostatnio wahania poziomu wody w Wiśle oraz zwiększenie siły jej nurtu doprowadziły do tego, że część substancji ropopochodnej dopiero teraz wydostała się na wierzch” – napisała spółka w oświadczeniu dla prasy. Dr Przemysław Nawrocki, ekolog z organizacji WWF, który obserwuje sytuację, w te zapewnienia nie wierzy: – To przeczy naszym obserwacjom. Po pierwszym wycieku badaliśmy brzegi i zakola Wisły. Nie znaleźliśmy tam osadów oleju, które mogły zostać później wypłukane – tłumaczy Nawrocki. Ekolodzy uważają, że winne są przestarzałe instalacje. – Te rurociągi pochodzą z lat 70. Są na bieżąco kontrolowane i wszystkie są bezpieczne – zapewnia jednak Zalewski. Co innego mówi nam anonimowy pracownik PERN: – To stary rurociąg, w który firma nie chce inwestować, ponieważ ma go przekazać operatorowi logistycznemu. I dodaje, że jak usłyszał od ekspertów, podobnych miejsc grożących wyciekiem może być w Polsce nawet 80.
Nieoficjalnie pracownicy spółki sugerują, że na uszkodzenie rurociągu mogła wpłynąć działalność tamy na Wiśle we Włocławku. Znajduje się ona w odległości zaledwie kilkunastu kilometrów od miejsca, w którym przebiega rurociąg.
Kiedy poznamy przyczyny awarii? – Dopiero za kilka tygodni – mówi Zalewski. – W miejscu, w którym do niej doszło, jest bardzo szybki nurt rzeki, rurociąg jest częściowo przysypany, dlatego trochę to potrwa.