Bacowie zabrali ze sobą święconą wodę, którą skropią owce przed wyruszeniem na hale oraz sajty czyli kawałki drewna, którymi rozpalają na hali pierwszą watrę. Jako dar ołtarza złożyli oscypek, bryndzę, bundz i jagnię.

Bacowie i hodowcy z Podhala podkreślają, że z roku na rok gwałtownie spada opłacalność hodowli owiec. Dopłat praktycznie już nie ma, eksport mięsa jagnięcego w tym roku się załamał, a dochód z produkcji oscypka nie rekompensuje kosztów, jakie ponoszą przez cały rok górale. Stąd coraz mniej owiec co roku idzie na tradycyjny wypas.