[b]Rz: Sprawa fałszywych zaświadczeń za łapówki, w której zarzuty postawiono m.in. znanemu producentowi filmowemu, to jedna z największych afer ostatnich lat? [/b]
[b]Edward Zalewski:[/b] Nie chciałbym porównywać afer. Jednak bez wątpienia w tym przypadku mamy do czynienia ze sprawą łapówkarską dotykającą bardzo newralgicznych punktów: styku postępowania karnego z opiniami wystawionymi przez lekarzy i biegłych. W rezultacie posługiwania się przez podejrzanych czy oskarżonych fałszywymi zaświadczeniami lekarskimi zapadały ważne decyzje procesowe, takie jak uchylenie tymczasowego aresztowania czy odroczenie wykonania kary.
[b]Czy z fałszywej dokumentacji korzystali groźni gangsterzy?[/b]
Z całą pewnością można powiedzieć, że z zaświadczeń tych korzystali m.in. członkowie zorganizowanych grup przestępczych, także ci niebezpieczni, podejrzani o poważne przestępstwa. Ale nie tylko oni. Korzystał z nich też – co potwierdza decyzja prokuratora i sądu – pan Lew R., który nie należał do grupy przestępczej. Sposób zorganizowania procederu świadczy o tym, że był on systemowy, z określonym podziałem ról i dobrze zorganizowany.
[b]Prokuratura sugeruje, że w aferę może być zamieszanych nawet 100 osób. Ilu jest w tej grupie gangsterów, a ilu adwokatów i lekarzy?[/b]