Syn Lwa R. czyli wzorowy aresztant

Marcin R., syn znanego producenta filmowego, wyjdzie jutro na wolność

Publikacja: 24.11.2009 18:52

Spędził pół roku w areszcie śledczym w Łodzi podejrzany o zorganizowanie fałszywej dokumentacji lekarskiej dla ojca. Miała kosztować 400 tys. zł.

Wprawdzie przyznał się do przestępstwa, ale jak ustaliła „Rz”, odmówił składania wyjaśnień i nikogo nie obciążył. Chce się dobrowolnie poddać karze i otrzymać wyrok w zawieszeniu. – Taki wniosek jeszcze nie wpłynął – mówi Jarosław Szubert, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi.

Wojciech Woźniacki, adwokat Marcina R. odmawia informacji o taktyce obrony i stwierdza lakonicznie. – Cieszy mnie, że mój klient wychodzi na wolność.

Procedura zwalniania aresztanta rozpocznie się w środę o godz. 14, a najpóźniej do godz. 16 Marcin R. powinien przekroczyć próg bramy przy ul. Smutnej – Nie mieliśmy z nim najmniejszych problemów, gdyby wszyscy tak się zachowywali w areszcie, konieczne byłoby zwolnienie połowy załogi – mówi „Rz” Tomasz Pająk, rzecznik łódzkiego aresztu.

Prokuratura rozpoczęła śledztwo organizowania lewych zaświadczeń lekarskich (zwykle chorób kręgosłupa i serca) w 2006 r., gdy udało się jej pozyskać do współpracy organizatora procederu Konrada T., który był łącznikiem między lekarzami oraz skazanym. W maju tego roku zatrzymano trzynaście osób: Lwa R., jego syna Marcina, dwóch adwokatów oraz przestępców związanych ze stołecznymi gangami. Po pół roku sąd uznał, że mogą wyjść z aresztu wpłacając kaucje od 100 do 500 tys. zł.

Skorzystali z tego m.in. Lew R. i adwokat Andrzej P. – Dotychczas areszt opuściło pięć osób, a Marcin R. będzie szósty – informuje Tomasz Pająk.

Syn producenta musiał pozostać za kratkami o pięć dni dłużej od ojca, bo w jego przypadku sąd nie zastosował poręczenia. Wobec tego musiał zaczekać aż upłynie zastosowany 25 sierpnia trzymiesięczny areszt. Na Smutnej pozostaje wciąż znany warszawski adwokat Robert D., którego najbliżsi nie wpłacili jeszcze 200 tys. zł kaucji.

Prokuratura złożyła zażalenie na postanowienie sądu. – Jego stanowisko jest niekonsekwentne – mówi Jarosław Szubert, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi. – Przyznaje, że istnieje obawa matactwa i zagrożenie wysoką karą, ale wypuszcza podejrzanych, wśród których są naprawdę groźni przestępcy.

Spędził pół roku w areszcie śledczym w Łodzi podejrzany o zorganizowanie fałszywej dokumentacji lekarskiej dla ojca. Miała kosztować 400 tys. zł.

Wprawdzie przyznał się do przestępstwa, ale jak ustaliła „Rz”, odmówił składania wyjaśnień i nikogo nie obciążył. Chce się dobrowolnie poddać karze i otrzymać wyrok w zawieszeniu. – Taki wniosek jeszcze nie wpłynął – mówi Jarosław Szubert, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi.

Pozostało 81% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo