Wadera we wnykach, ludzie z pomocą

Dramat z happy endem rozegrał się w nadleśnictwie Nidzica. We wnyki kłusowników wpadła wadera - samica wilka. Gdyby nie pomoc leśników, czekałaby ją śmierć w męczarniach.

Publikacja: 13.01.2012 10:10

Wadera we wnykach, ludzie z pomocą

Foto: rp.pl

Jedni uśmiercają okrutnie zwierzęta, inni im życie ratują. Czy jedni i drudzy są ludźmi? - można by zapytać filozofów po usłyszeniu wilczej historii. Zaczęło się w czwartek, gdy do Ryszarda Schuetza, nadleśniczego Nadleśnictwa Nidzica, zadzwonił pracownik firmy, która modernizuje drogę krajową nr 7.

- Powiedział, że 150 metrów od „siódemki" w okolicy miejscowości Witramowo potwornie wyje zwierzę, które wpadło we wnyk. Zgłaszający mężczyzna podejrzewał, że jest to pies – opowiada Ryszard Schuetz. Wraz z dwoma pracownikami natychmiast pojechali we wskazane miejsce. Okazało się, że we wnyk zastawiony przez kłusownika wpadła wadera, czyli samica wilka.

- Natychmiast wezwaliśmy lekarza weterynarii. Ten odmierzył odpowiednią ilość środka usypiającego. Wilk został uśpiony za pomocą specjalnego urządzenia, które niedawno kupiliśmy. Zakup był potrzeby właśnie ze względu na to, że tylko w zeszłym roku uratowaliśmy od śmierci we wnykach sześć zwierząt – opowiada nadleśniczy z Nidzicy.

Po tym, jak wilczyca została uśpiona, zbadał ją weterynarz. Na szczęście wadera nie odniosła poważnych obrażeń. Miała szczęście w nieszczęściu, bowiem pętla z metalowej linki zacisnęła się pod jej łopatką i szyją.

- Gdyby wnyk objął tylko szyję, zwierzę z pewnością by się udusiło - dodaje Adam Pietrzak, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie

- Po czterdziestu minutach od podania środka usypiającego wadera o własnych siłach wróciło do lasu – kończy Ryszard Schuetz.

Wilki są w Polsce objęte całkowitą ochroną. Na Mazurach, w okolicach Nidzicy żyją według szacunków dwie watahy - kilkanaście sztuk tych bardzo rzadkich, bo wybitych przez człowieka, drapieżników.

Jedni uśmiercają okrutnie zwierzęta, inni im życie ratują. Czy jedni i drudzy są ludźmi? - można by zapytać filozofów po usłyszeniu wilczej historii. Zaczęło się w czwartek, gdy do Ryszarda Schuetza, nadleśniczego Nadleśnictwa Nidzica, zadzwonił pracownik firmy, która modernizuje drogę krajową nr 7.

- Powiedział, że 150 metrów od „siódemki" w okolicy miejscowości Witramowo potwornie wyje zwierzę, które wpadło we wnyk. Zgłaszający mężczyzna podejrzewał, że jest to pies – opowiada Ryszard Schuetz. Wraz z dwoma pracownikami natychmiast pojechali we wskazane miejsce. Okazało się, że we wnyk zastawiony przez kłusownika wpadła wadera, czyli samica wilka.

Kraj
Czy Polacy chcą sankcji na Izrael? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Kraj
Rafał Trzaskowski o propozycji Karola Nawrockiego: Niech się pan Karol tłumaczy
Kraj
Cienka granica pomagania uchodźcom. Złoty telefon pogrąża aktywistów z granicy
Kraj
Instytut Pileckiego pod lupą śledczych
Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu