XIX wiek piętnował, wręcz wykluczał tych, którzy nie znaleźli żony lub męża. Bez ceregieli określano ich mianem starej panny i starego kawalera. Przypisywano im zdecydowanie negatywne lub przy odrobinie szczęścia tylko ośmieszające ich cechy. Stawali się bohaterami niewybrednych dowcipów w towarzystwie, a za plecami – przykrych komentarzy. Typowy żart, umieszczony w kwietniowym numerze miesięcznika „Bocian" z 1899 r., należy jeszcze do tych „stonowanych":
Stara panna: Panie, to już nie do wytrzymania! Pański pies szczeka całą noc. Stary kawaler: Za to w dzień nie rzępoli na fortepianie...
W tęsknicach i fumach Magdalena Samozwaniec w swoich wspomnieniach pisze: „Strach ówczesnych matek, aby córki nie pozostały przypadkiem w domu przy rodzicach, był wręcz nieopisany. Bardzo wiele młodych panien, które nie miały szans dobrego zamążpójścia, szło do klasztoru, aby tylko nie słyszeć złośliwych drwin rodziców i młodszego rodzeństwa oraz wiecznie powtarzającego się epitetu: „stara panna". W tamtych czasach nie było to bowiem niewinne określenie. Wilhelm Lubelski w swojej książce: „Małżestwo pod względem fizjologii i higieny" powołuje się na... statystyki kryminalne, w kórych nieszczęśni single wiodą prym: 80 proc. przestępców, 66 proc. osób umysłowo chorych (wszak staropanieństwo i starokawalerstwo „uderza do głowy"), 67 proc. samobójców to ci, którym nie udało się znaleźć współmałżonka. Jednak na patologicznych skłonnościach się nie kończyło. Nieszczęsnych samotników naznaczał już wygląd zewnętrzny. Według podręczników ówczesnej medycyny cechują się oni: bladością cery, podkrążonymi oczami i wysypkami skórnymi. Poznać ich też można po „przyspieszonym ciągle oddechu, westchnieniach, skłonności do spazmów i płaczów (fumach i waporach)", które „mogą przechodzić w otępienie". Bezżenni ulegają „zboczeniom sfery uczuciowej", takim jak: „tęsknica, bezsenność, zmory nocne, sny miłosne, szaleństwa maciczne", które mogą prowadzić do utraty zdrowia i życia: „dziewica niknie stopniowo i na koniec umiera".
Rady na te wszystkie problemy i zagrożenia to: przystawianie pijawek i puszczanie krwi, ale najpewniejsze antidotum: małżeństwo. Jak do niego doprowadzić? Dla zachowania zdrowia i życia wszystkie środki dozwolone! (...)
Dokończenie w najnowszym „Uważam Rze Historia" oraz na www.historia.uwazamrze.pl A co jeszcze się tam znajduje, zobaczysz TUTAJ