O rewelacjach Pawła Piskorskiego na temat niemieckich związków Kongresu Liberalno-Demokratycznego, z której pochodzą najważniejsi politycy PO pisał tygodnik "Wprost". Były polityk PO twierdzi, że KLD był na początku swej działalności finansowany przez niemiecką CDU rządzoną wtedy przez Helmuta Kohla, który lata później musiał odejść po ujawnieniu posiadania przez partię tajnych "czarnych kas". Choć Piskorski nie przedstawił na swoją tezę żadnych dowodów, opozycja chce wyjaśnienia sprawy. Ryszard Czarnecki z PiS zadeklarował, że jego partia nie wyklucza poparcia wniosku Polski Razem o utworzenie komisji śledczej.
- Dziwimy się, że Platforma Obywatelska zachowuje się jak struś, chowa głowę w piasek. Akurat milczenie w tej sprawie nie jest złotem. Platforma powinna odpowiedzieć na te zarzuty - mówił dziś w Trójce Czarnecki. - Jeżeli pan Paweł Piskorski, prominentny działacz Kongresu, a potem Platformy, mówi to pod nazwiskiem, nie boi się procesu, a Platforma Obywatelska tego procesu w trybie wyborczym nie wytacza, to uwiarygadnia to, co on pisze - dodał.
Były minister finansów Jacek Rostowski bagatelizuje jednak sprawę, mówiąc że Piskorski jest w tym co mówi niewiarygodny.
- O tym, co twierdzi Paweł Piskorski nie wiem. Dziwne dla mnie jest, że przypomniał sobie o tym dopiero po 20 latach i tuż przed wyborami. Uważam, że to bardzo, bardzo podważa wiarygodność. Bo gdzie pan był, panie Piskorski, przez te 20 lat, jak mógł pan to wcześniej powiedzieć? - mówił w porannym wywiadzie dla RMF FM poseł PO. Dodał: - Dla mnie pomysł, że poważni politycy CDU przyjeżdżali z siatkami pieniędzy jest kompletnie absurdalna.
Choć zdaniem Rostowskiego "niemieckiej pożyczki" nie było, przypomniał, że KLD nie było jedyną partią, z której powstaniem i finansowaniem wiązały się niejasności.