Witold Waszczykowski w ostrych słowach skrytykował politykę zagraniczną rządu, o której informację wczoraj w Sejmię przedstawił szef MSZ Radosław Sikorski. Poseł PiS zauważył, że Sikorski nie poświęcił w swoim wystąpieniu ani słowa tematowi naszych relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Jego zdaniem to kolejny dowód na to, że obecny rząd prowadzi politykę przeciwną w stosunku do sojusznika zza oceanu.
- Mamy do czynienia z antyamerykańskim rządem. Tusk 4 lipca 2008 roku powiedział Amerykanom, że porozumienie o tarczy antyrakietowej przywiezione z Waszyngtonu nam nie służy. Trzasnął im w twarz w największe święto amerykańskie - Dzień Niepodległości, więc się wycofali. Tusk tarczy nie chciał, bo już kombinował jak się pojednać z Rosją, porozumieć się z Niemcami. Współpraca ze Stanami była mu nie na rękę - mówił były dyplomata w TOK FM, dodając, że gdyby rządziło PiS, nie dopuściłoby do takiego zwrotu w stosunkach z Ameryką.
- Nie dopuścilibyśmy do tego, że cały region Europy Środkowej jest rozbity, nie współpracuje, nie ma wspólnego frontu. Nie doprowadzilibyśmy do tego, że nie ma współpracy z USA. Gdybyśmy rządzili przez lata, tarcza antyrakietowa już by w Polsce była - stwierdził.
Waszczykowski skrytykował też całą politykę wschodnią prowadzoną przez Sikorskiego, obarczając go współwiną za obecny kryzys na Ukrainie. Jego zdaniem głównym błędem było stworzenie "bałamutnego" Partnerstwa Wschodniego, zamiast zaoferowania Ukrainie "normalnej ścieżki transformacji zakończonej akcesją".
- Partnerstwo Wschodnie było wieloletnią przechowalnią. Gdy w końcu zdecydowano na uruchomienie procesu akcesyjnego, to wkurzyło Putina, zaczął szantażować Ukrainę i doprowadził do tego, co mamy - ocenił. Dodał, że Polska zaniedbała relacje z Ukrainą, do czego rząd PiS by nie dopuścił.