Jeden z mieszkańców Niska na Podkarpaciu w zeszłym tygodniu wezwał policję, bo ktoś podpalił mu drewniany płot.
Ogrodzenie nie zdążyło do końca spłonąć, bo sąsiedzi z bliźniaka zobaczyli ogień i wezwali straż pożarną. Dzięki temu szybko udało ugasić ogień, ale straty i tak wynosiły 500 zł. Rano właściciel nieruchomości znalazł przy płocie butelkę z benzyną i zgłosił próbę podpalenia.
Jednak zanim policjanci ujęli podpalacza ten znów się uaktywnił. Tym razem ktoś rzucił zapaloną butelkę z benzyną w kierunku kuchennego okna, którego ościeżnica zaczęła się palić.
Zniszczeniu uległa część okna oraz parapet. Osmolona została też elewacja domu. Łączna wartość strat została wyceniona na 4 tys. złotych.
Właściciel domu, który ktoś próbował spalić podejrzewał, że stoi za tym jego brat. Obaj mężczyźni są w konflikcie. Poszło im o spadek.