W „Rzeczpospolitej" piszemy o tym, że „Terror dosięgnął Polski". Zgodnie z informacjami ze środy wieczór, w bestialskim ataku zginęło co najmniej 21 osób. Pojawiające się wczoraj nieoficjalne informacje o liczbie Polaków wśród ofiar były sprzeczne: mówiły o czterech, pięciu, czy siedmiu turystach z naszego kraju. Premier Tunezji poinformował wieczorem, że wśród zabitych jest jedna osoba z Polski. Kolejnych 11 miało zostać rannych.
Oficjalnych informacji nadal nie podano. Wciąż nie jest również pewne, kto stoi za atakiem, ale wiele wskazuje na islamistów z Organizacji Państwa Islamskiego w Jemenie.
- Tunezja została zaatakowana, bo to jedyny kraj Afryki Północnej, który zdołał zbudować demokrację, jedyny kraj, w którym jest nadzieja – powiedział „Rzeczpospolitej" minister obrony Hiszpanii Pedro de Morenes. W czwartek na szczycie w Brukseli przywódcy UE mają zdecydować, jak Europa zareaguje na kolejny atak terroryzmu.
„Gazeta Wyborcza" zwraca uwagę, że podobnie jak cały region, „Tunezja nie jest wolna od ekstremizmu islamskiego, ale od dawna nie urządzono tak krwawego ataku na turystów. W 2002 r. w zamachu bombowym na synagogę w Dżerbie zginęło 19 osób, w tym 11 Niemców. Do ataku przyznała się Al-Kaida. Dziś najwięcej zagranicznych bojowników w szeregach Państwa Islamskiego pochodzi właśnie z Tunezji".
- Turyści to łatwy cel. Uderzenie w nich to także skuteczny atak na lokalny rząd, na który spada odpowiedzialność za tragedię – mówi z kolei na łamach „Dziennika Gazety Prawnej" orientalista Piotr Balcerowicz. Dziennikarze „DGP" przewidują również, że „zamach w Tunezji może – paradoksalnie – zaszkodzić samym terrorystom. Jeśli spadnie liczba turystów, społeczeństwo dostanie po kieszeni".