Reklama

Oszuści polują na mieszkania

Mieszkanie warte 230 tys. zł podstępem przejęli naciągacze zapewniając właścicielkę, że umowa sprzedaży ma tylko zabezpieczyć zaciągniętą pożyczkę. Krakowska prokuratura oskarżyła trzy osoby o oszustwo, ale ofiara już straciła dach nad głową.

Aktualizacja: 06.07.2015 23:53 Publikacja: 06.07.2015 18:50

Oszuści polują na mieszkania

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

W intrydze wzięli udział – jak twierdzą śledczy – będący w zmowie przyjaciel pokrzywdzonej kobiety Bartłomiej M., jego znajomy Tomasz M. oraz dziadek tego ostatniego, który stał się nowym nabywcą lokalu.

- Trzech mężczyzn zostało oskarżonych o niekorzystne rozporządzenie mieniem znacznej wartości w postaci spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego o szacunkowej wartości 230 tys. zł – mówi Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Znajomość, która okazała się dla Anny B. (personalia zmienione – red.) fatalna w skutkach zaczęła się dwa lata temu, gdy kobieta poznała Bartłomieja M. Zaczęła się z nim spotykać, a kiedy ten zdobył jej zaufanie opowiedział jej o swoich rzekomych kłopotach. Twierdził, że ma firmę remontowo-budowlaną i kłopoty przez to, że jego znajomy wykorzystał firmową pieczątkę i w ten sposób wyłudził z banku 50 tys. zł. Teraz M. za być za to obwiniany.

- Bartłomiej M. twierdził, że grozi mu odpowiedzialność karna, chyba że szybko wpłaci do banku 20 tys. zł. i przedstawi na to pokwitowanie – opowiada Bogusława Marcinkowska. – Nakłaniał znajomą, by wzięła pożyczkę i dała mu pieniądze, żeby wybawić go od kłopotów związanych z rzekomymi sprawami karnymi – dodaje prok. Marcinkowska.

Jak wkrótce się okazało, cała historia była wymyślona. Zanim jednak oszukańczy plan wyszedł na jaw, kobieta uwierzyła znajomemu i postanowiła mu pomóc. Najpierw złożyła kilka wniosków o pożyczki, ale ze względu na brak zdolności kredytowej ich nie otrzymała. Wtedy Bartłomiej M. podsunął jej inny pomysł: by pożyczyła 50 tys. zł pod zastaw mieszkania od Tomasza M., który jest jego znajomym.

Reklama
Reklama

Jesienią 2013 r. mężczyźni się spotkali, ale ostatecznie Tomasz M. zadeklarował, że nie da pożyczki, ale za to może kupić mieszkanie za 50 tys. zł.

– Tomasz M. oświadczył Bartłomiejowi M., że umowy nie będzie można „odkręcić", na co ten się zgodził. Mężczyźni ustalili, że nie ujawnią kobiecie prawdziwego celu umowy i będą ją zwodzić że chodzi o zabezpieczenie pożyczki, a lokum odzyska po spłacie należności – mówi prok. Marcinkowska.

Wszyscy udali się do kancelarii notarialnej, gdzie czekał już Tomasz M. i jego dziadek Marian T. Przed podpisaniem umowy M. wyjął kopertę z 50 tys. zł., zapłacił notariuszowi, a resztę - ok. 40 tys. zł. dał pokrzywdzonej. Kobieta podpisała notarialną umowę sprzedaży mieszkania opiewającą na 150 tys. zł. Prawa do lokalu kupił dziadek Tomasza. Zaraz potem Anna B. ok. 38 tys. zł. dała Bartłomiejowi M. na rzekomą wpłatę w banku. Po tym, jej znajomy zniknął.

Kiedy kilka dni później Tomasz M. zażądał usunięcia z dokumentacji mieszkania wpisów o prawie dożywotniego użytkowania jakie posiadała matka pokrzywdzonej, kobieta zrozumiała, że ją oszukano. Zwłaszcza, że M. zaczął jej grozić, że jeśli tego nie zrobi, to sprowadzi do mieszkania bezdomnych, i oświadczył, że pozostałe 100 tys. zł dał Bartłomiejowi M. Straszył kobietę, że jeśli nie wykona jego żądań, to będzie musiała mu zwrócić całe 150 tys. zł.

Oszukana zawiadomiła policję, a śledczy ustalili, że było to ukartowane oszustwo. Dwaj główni oskarżeni: Bartłomiej M. i Tomasz M. to kryminaliści. Pierwszy przyznał się do zarzutów i wyjawił szczegóły. Drugi twierdzi, że tylko pomagał dziadkowi kupić mieszkanie. Takiej samej wersji trzyma się także Marian T., i utrzymuje, że wnuk pomógł mu kupić lokum, a sprzedająca u notariusza otrzymała całą umówioną sumę i znała cel umowy.

Teraz cała trójka odpowie za oszustwo, a znajomy kobiety dodatkowo za przywłaszczenie jej pieniędzy, czego zresztą dopuścił się w recydywie.

Reklama
Reklama

Pokrzywdzona musiała się wyprowadzić z mieszkania, i zaczęła starania o jego odzyskanie, co nie będzie łatwe.

Prokuratura zabezpieczyła mienie Tomasza M. na kwotę 19 tys. zł i ustanowiła hipotekę przymusową na dwóch należących do niego nieruchomościach o łącznej wartości 180 tys. zł.

Takich przypadków przejęcia mieszkań, domów czy gruntów przez naciągaczy jest coraz więcej – twierdzą śledczy.

W lutym tego roku dzięki sfałszowanej dokumentacji oszuści przechwycili działkę budowlaną w Krakowie i za milion złotych sprzedali ją deweloperowi. Szwindel wyszedł na jaw dopiero, kiedy sprawcy nie zapłacili prowizji pośrednikowi i ten upomniał się o nią u prawowitego właściciela. Tak zorientował się on, że ktoś sprzedał jego ziemię.

Również w Krakowie Robert K. (karany m.in. za rozbój i włamanie) korzystając z upoważnienia znajomego, sprzedał część jego domu poniżej połowy wartości: za 310 tys. zł, podczas gdy willa była warta ok. 700 tys. zł. Z nowym nabywcą K. podpisał akt notarialny, w tym roku został oskarżony.

Z kolei w Łodzi 61-letnia kobieta,  wykorzystując zły stan psychiczny sędziwej, blisko 90-letniej sąsiadki – co zarzuca jej prokuratura - miała nakłonić ją do podpisania kilku aktów notarialnych i tak stała się spadkobierczynią majątku wartego ponad 1 mln zł.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Podcast „Rzecz w tym”: PiS w ogniu wewnętrznych wojen
Kraj
Do kiedy wysłać prezenty, żeby dotarły przed świętami? Poczta Polska podała daty
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama