"Newsweek" informuje w swoim najnowszym wydaniu o wystawnym życiu, jakie prowadzi przewodniczący związku. Między innymi - jak pisze tygodnik - zażywa odpoczynku w luksusowym uzdrowisku "Bałtyk" w Kołobrzegu. Ośrodek prowadzi spółka należąca do NSZZ "Solidarność", a część jego pracownikom niedawno została poddana "outsorcingowi" i zatrudniana jest przez zewnętrzną firmę na umowach śmieciowych. Umowach - jak zaznacza "Newsweek" - które tak ostro krytykuje Piotr Duda.
W artykule "Hotel robotniczy" pojawiły się wydruki z pobytu szefa NSZZ "Solidarność" w uzdrowisku "Bałtyk". Tygodnik napisał, że noc kosztuje tam 1300. zł. Duda miał korzystać z apartamentu za darmo albo płaci 85 zł, czyli tyle, ile za nocleg służbowy - przekazali tygodnikowi pracownicy hotelu.
14 kłamstw "Newsweeka"
Na konferencji prasowej szef Solidarności pokazał dokumenty świadczące o tym, że w terminach opisanych przez tygodnik, nie przebywał w hotelu w Kołobrzegu. - W ciągu sześciu lat prywatnie przebywałem przez trzy i pół dnia w tym hotelu - powiedział Duda. Szef Solidarności zapowiedział, że podczas rozprawy powoła na świadków m.in. b. prezydenta Bronisława Komorowskiego, szefa CBA Pawła Wojtunika, wicepremiera Janusza Piechocińskiego, szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, marszałka Senatu Bogdana Borusewicza.
Zdaniem szefa Solidarności artykuł miał na celu upokorzyć jego osobę. Odpowiedział również na zarzuty dotyczące luksusowych zamówień dla swojego psa. – Nie zamawiałem żadnych ręczniczków ani karmy „Eukanuba", bo Kacper je „Royal". I nie śpi na legowisku, od początku śpi z nami w łóżku – tłumaczył dziennikarzom.
Duda uważa również, że cała sytuacja ma nie tylko charakter polityczny. – Jesteśmy szantażowani przez firmę, której wypowiedzieliśmy umowę. Chodzi o milionowe kontrakty. To jest walka na śmierć i życie – powiedział.