W polskich realiach to sprawa bez precedensu – wietnamska grupa przestępcza działała z rozmachem, który zaskoczył nawet śledczych. Transakcje finansowe gangu opiewały na 5 mld zł, a pieniądze z lewych interesów w kraju wyprowadzano do 60 państw na różnych kontynentach.
Międzynarodową szajkę rozpracowała Prokuratura Regionalna w Warszawie wraz z białostocką delegaturą ABW.
– Śledztwo prowadzone przez wydział ds. Przestępczości Finansowo-Skarbowej jest pierwszą u nas sprawą dotyczącą tak dużej skali narażenia Skarbu Państwa na uszczuplenie VAT, oraz zakwestionowanych transakcji finansowych na 5 mld zł – mówi Agnieszka Zabłocka-Konopka, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
„Rzeczpospolita" poznała ustalenia śledczych w sprawie i tło desperackiej decyzji Wietnamki zatrzymanej przez ABW, która zabiła się skacząc z okna.
Gotówka w workach
Grupa sprowadzała odzież i obuwie m.in. z Azji przez Słowację do Polski. W Wólce Kosowskiej, w chińskim centrum handlowym, towary były sprzedawane, a dokumentacje tak „preparowano", by nie płacić podatków. Nie składano więc deklaracji do fiskusa lub podawano w nich nieprawdę. Rejestry sprzedaży i zakupów były fałszowane, a faktury VAT fikcyjne. Nad papierową stroną przedsięwzięcia czuwała jedyna Polka na usługach szajki – księgowa obsługująca spółki kontrolowane przez grupę.