Szantażysta chce oddać Piesiewiczowi pieniądze

Żałuję tego co zrobiłem. Chcę oddać senatorowi pieniądze – mówi „Rz” i Polsat News Jan W., który brał udział w nagraniu i odsprzedaży filmu kompromitującego Krzysztofa Piesiewicza

Publikacja: 13.03.2010 14:00

Szantażysta chce oddać Piesiewiczowi pieniądze

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Warszawski biznesmen, 40-letni Jan W., był jedną z trzech osób, które na przełomie sierpnia i września 2008 r. zaplanowały nagranie intymnego spotkania senatora Krzysztofa Piesiewicza (PO), a potem odsprzedania mu za duże pieniądze kompromitujących taśm.

W sumie w 2008 r. polityk zapłacił za spokój ponad 550 tys. zł. Jan W. otrzymał z tego 120 tys. zł.

W rozmowie z "Rzeczpospolitą" i "Polsat News" W. twierdzi, że potrzebował pieniędzy, aby spłacić wynoszący prawie 100 tys. zł debet bankowy.

- Co mam wam powiedzieć, że żałuję tego co zrobiłem?! - pyta. – Tak, żałuję, i to bardzo, że zostałem wciągnięty w to całe bagno. Chcę jednak zwrócić pieniądze senatorowi, całe 120 tysięcy złotych, które od niego wziąłem za te płyty. Pan Piesiewicz to naprawdę wspaniały człowiek, może z nutą jakiś dewiacji, ale znałem dużo gorszych dewiantów - podkreśla.

Skąd Jan W. zamierza wziąć pieniądze? - Moja mama obiecała, że wystąpi do banku o kredyt - przekonuje. - Ja nie mam się co ubiegać, nikt mi go nie da przecież. Jestem bankrutem. Wrócę jednak do pracy, będę ciężko pracował, aby wszystko naprawić. Wiem, że to ja zniszczyłem życie senatorowi. Zrobiłem mu straszliwe świństwo, ten człowiek się ciągle telepał – przypomina sobie W.

Informacje potwierdza prokurator Józef Gacek z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, który prowadził śledztwa dotyczące senatora (miały kilka wątków, m.in. szantażu, posiadania i nakłaniania do zażywana narkotyków przez Piesiewicza).

- Przekazałem pełnomocnikom Krzysztofa Piesiewicza, że Jan W. chce zwrócić politykowi 120 tys. zł, które zarobił na sprzedaży mu nagrań – mówi. Zaznacza, że nie otrzymał jeszcze żadnej odpowiedzi.

Za kilka dni do sądu trafi akt oskarżenia przeciwko trójce szantażystów, z którymi współpracował Jan W. Prokuratura uważa, że domagali się od Krzysztofa Piesiewicza 200 tys. zł. w zamian za nieupublicznienie nagrań z udziałem senatora.

W tym tygodniu prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące wątku narkotyków, jakie podczas spotkania miał zażywać Piesiewicz. Decyzja była efektem głosowania Senatu, który nie zgodził się na uchylenie politykowi immunitetu.

Sam senator, mimo licznych prób kontaktu, nie zgodził się na rozmowę z "Rz" i "Polsat News".

[i]Więcej o szokujących kulisach szantażu w niedzielnym reportażu "Polsat News" i poniedziałkowej "Rzeczpospolitej"[/i]

Warszawski biznesmen, 40-letni Jan W., był jedną z trzech osób, które na przełomie sierpnia i września 2008 r. zaplanowały nagranie intymnego spotkania senatora Krzysztofa Piesiewicza (PO), a potem odsprzedania mu za duże pieniądze kompromitujących taśm.

W sumie w 2008 r. polityk zapłacił za spokój ponad 550 tys. zł. Jan W. otrzymał z tego 120 tys. zł.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Kraj
Konkurs Young Design 2025
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Kraj
Jerzy Owsiak zaapelował do prokurator Ewy Wrzosek. „Proszę cały czas trwać w swoich przekonaniach”
Kraj
Adam Traczyk: Badania kandydatów na prezydenta zdradzają nasze uprzedzenia
Kraj
Wątpliwa przerwa w przesłuchaniu Barbary Skrzypek
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Kraj
Rzeczy osobiste odebrane przez Niemców wracają po latach do rodzin więźniów
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście