To „Solidarność” zasługuje na muzeum

Historia drugiej wojny światowej opowiedziana z perspektywy Gdańska jest drugorzędna - rozmowa z Janem Ołdakowskim

Aktualizacja: 13.12.2007 03:39 Publikacja: 13.12.2007 02:43

[b]Rz: Jak pan ocenia pomysł premiera Donalda Tuska, który przed wyjazdem do Niemiec mówił, że w Gdańsku mogłoby powstać muzeum II wojny światowej z dużym działem poświęconym historii wypędzeń?[/b]

Jan Ołdakowski: Każdy pomysł zrobienia nowej placówki podsumowującej jakiś etap historii jest dobry, bo w Polsce brakuje muzeów i wystaw, które opowiadałyby o różnych aspektach polskości. Sądzę jednak, że są ważniejsze wydarzenia historycznie, które powinny być przedstawione z perspektywy Gdańska, niż II wojna światowa. Ciągle nie wybudowano europejskiego centrum „Solidarności”, które jest dużo ważniejsze z punktu widzenia najnowszej historii Polski. To moim zdaniem powinna być placówka priorytetowa, a jak dotychczas rodzi się w bólach.

[b]Czy muzeum II wojny światowej nie byłoby rodzajem konkurencji dla Muzeum Powstania Warszawskiego, którym pan kieruje? Trudno przecież mówić o tych wydarzeniach bez uwzględnienia powstania.[/b]

Problem polega na czym innym – z punktu widzenia Warszawy w Gdańsku najbardziej brakuje wielkiej wystawy o tym, gdzie się zaczęły przemiany w Europie Środkowej i Wschodniej. Musimy zacząć opowiadać Europie, że to nie upadek muru berlińskiego, lecz powstanie „Solidarności”, wielkiego, wspaniałego ruchu pokojowego, zapoczątkowało historyczne przemiany na naszym kontynencie. Za chwilę będzie na to za późno. Zresztą nie wiadomo, czy już nie jest za późno. A historia II wojny światowej opowiedziana z perspektywy Gdańska czy innych miast jest po prostu drugorzędna.

[b]Pomysł Donalda Tuska miał zapewne odwieść Niemców od planów budowy Centrum przeciwko Wypędzeniom w Berlinie, co niestety się nie powiodło. [/b]

Rozumiem, że była to próba przeciwstawienia się centrum, i uważam, że to dobrze, iż Tusk ją podjął. Niemiecki pomysł upamiętnienia wypędzeń jest o tyle dziwaczny, że abstrahuje od prawdy historycznej. Pierwsze wypędzenia zawsze fundowali sobie sami Niemcy. To oni ewakuowali z Wrocławia kilkaset tysięcy mieszkańców i to oni wywołali panikę w związku z nadciągającą Armią Czerwoną, która sprawiła, że ludność cywilna, uciekając przed Rosjanami, próbowała np. przechodzić Mierzeję Wiślaną, co przypłacała życiem. Próba rozpatrywania wypędzeń bez przypominania, czym był hitleryzm, dlaczego wybuchła II wojna światowa i kto kogo zaatakował, zakrawa na fałszowanie historii. Od tego trzeba się zdecydowanie odcinać. Ale z punktu widzenia polityki zagranicznej liczą się przede wszystkim efekty. W tym wypadku spodziewaliśmy się, że pan premier uzyska jakieś ustępstwa. Zwłaszcza że przed wyborami były takie sugestie. Niestety wizyta premiera Tuska w Berlinie raczej nie daje na to nadziei.

[b]Sprawa Centrum przeciwko Wypędzeniom jest ważna dla Polaków. Sądzi pan, że premier Tusk nic w tej sprawie nie osiągnie i nie zdoła poprawić wzajemnych stosunków?[/b]

Być może dwustronne relacje będą bardziej sympatyczne, ale to wszystko. Bo na korzystne dla nas ustalenia raczej nie ma co liczyć. A co z tego, że jest miło i szefowie rządów się przyjaźnią, skoro żadne interesy Polaków nie zostały załatwione?

[b]Może po pierwszej wizycie nie można oczekiwać cudów?[/b]

Zapewne nie. Miałem jednak nadzieję, że za przedwyborczymi deklaracjami o poprawie stosunków z Niemcami stoi jakiś pomysł na politykę zagraniczną. Wygląda jednak na to, że nie stoi. Nie jest sztuką opowiedzieć, co się załatwi, i niczego nie załatwić. Rząd Jarosława Kaczyńskiego jasno mówił, co chcemy załatwić. Może nie było jakiejś superprzyjaźni, ale za to sprawy stawiane były uczciwie.

[b]W jaki sposób nowy rząd powinien rozstrzygnąć kwestię roszczeń wysiedlonych Niemców? W tej sprawie nic się nie zmieniło po wizycie Tuska. [/b]

To jest kolejna trudna sprawa. Trzeba ją po prostu wpisać do agendy i przy każdej okazji podnosić. Liczyłem na to, że deklaracje zmiany stosunków z Niemcami przyniosą jakieś konkretne efekty. Ale skoro w sprawach roszczeń usłyszeliśmy „nie”, to znaczy, że one będą się ciągnąć.

[i]Jan Ołdakowski jest współtwórcą i dyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego oraz posłem PiS[/i]

[b]Rz: Jak pan ocenia pomysł premiera Donalda Tuska, który przed wyjazdem do Niemiec mówił, że w Gdańsku mogłoby powstać muzeum II wojny światowej z dużym działem poświęconym historii wypędzeń?[/b]

Jan Ołdakowski: Każdy pomysł zrobienia nowej placówki podsumowującej jakiś etap historii jest dobry, bo w Polsce brakuje muzeów i wystaw, które opowiadałyby o różnych aspektach polskości. Sądzę jednak, że są ważniejsze wydarzenia historycznie, które powinny być przedstawione z perspektywy Gdańska, niż II wojna światowa. Ciągle nie wybudowano europejskiego centrum „Solidarności”, które jest dużo ważniejsze z punktu widzenia najnowszej historii Polski. To moim zdaniem powinna być placówka priorytetowa, a jak dotychczas rodzi się w bólach.

Pozostało 81% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo