Ubrany w luźną czapkę z daszkiem i kombinezon ochronny z napisem na plecach „Obywatelu, nie daj się obłupić”, Janusz Palikot wdrapał się wczoraj po południu na rusztowanie przy swoim domu na Starym Mieście w Lublinie i rozpoczął malowanie elewacji.
Starannie wyreżyserowanemu wydarzeniu (Palikot od kilku miesięcy zapowiadał, że publicznie zamierza złamać prawo budowlane) przyglądał się tłum dziennikarzy zaproszonych przez posła na konferencję prasową. Oświadczył na niej, że rozpoczyna malowanie zabytku mimo braku pozwolenia.
– Robię to, by obnażyć absurdalność polskich przepisów. Ich idiotyzm sięgnął dna – oburzał się Palikot.
Przy kamienicy, której mury pochodzą z przełomu XIII i XIV wieku, pojawili się też inspektorzy nadzoru budowlanego. Przyszli na polecenie swojego szefa, który o malowaniu dowiedział się od dziennikarzy. Inspektorzy skontrolowali przebieg prac, ale unikali odpowiedzi, czy są one zgodne z prawem. – Zaraz wlepią mi mandat, ale i tak zaoszczędzę jakieś 20 tys. zł – stwierdził poseł.
Odrestaurowanie zabytku zajęło mu dziesięć lat i kosztowało majątek. Jesienią ubiegłego roku zauważył pęknięcia elewacji, które udało się uszczelnić w ramach gwarancji.