Reklama

Miller o embargo: Jeśli rząd idzie na wojnę, to powinien wiedzieć, co z rannymi

Już w marcu ostrzegaliśmy rząd, by przygotował się na rosyjskie embargo. Od tego czasu nie zrobiono nic - twierdzi lider lewicy

Publikacja: 11.08.2014 11:27

Leszek Miller

Leszek Miller

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Leszek Miller zdecydowanie skrytykował dziś rano w radiowej Jedynce działania rządu wobec nałożonych przez Rosję kontrsankcji. Według byłego premiera, choć embargo dotyczy całej Unii Europejskiej, dużo bardziej odczują je kraje z nią sąsiadujące.

- Sankcje uderzą nie w kraje zachodnie, tylko w ich sojuszników graniczących z Rosją, a więc Polskę, Litwę, tu najwięcej będziemy mieli do stracenia, a w przypadku Polski sankcje dotkną aż 80% eksportu [do Rosji - red.], czyli ok. 840 mln euro - powiedział Miller. I poradził: - I jeśli rząd wybiera się na wojnę, to dobrze, żeby rząd zawsze wiedział, co się dzieje z rannymi. A ranni to polscy rolnicy, polscy producenci.

Szef Sojuszu twierdzi, że jego partia od dawna naciskała na rząd, by był przygotowany na takie wypadki i by miał gotową pomoc dla dotkniętych embargiem eksporterów.

- Ja już w marcu tego roku skierowałem list z propozycjami do premiera Tuska, żeby się tym zająć. Wtedy wprawdzie chodziło tylko o mięso, ale było wiadomo, że to się rozleje. Minister rolnictwa, minister spraw zagranicznych przez te cztery miesiące nie zrobili praktycznie nic, czekając na jakiś cud, no a cudu nie będzie, oczywiście - grzmiał Miller. - Inteligentny rząd działa w ten sposób, że nie czeka, aż coś wydarzy, tylko stara się przewidzieć, że to się może wydarzyć, a w przypadku konfliktu na Ukrainie naprawdę nie trzeba było być wielkim i spostrzegawczym obserwatorem - dodał.

Miller poparł przy tym prowadzoną w internecie i innych mediach akcję jedzenia polskich jabłek. Zastrzegł jednak, że nie można na tym poprzestać.

Reklama
Reklama

- Te wszystkie akcje przypominają mi trochę zupki Jacka Kuronia, jedno i drugie jest sympatycznym zwróceniem uwagi na ważny problem, ale ani zupki Kuronia nie zapełniły żołądków wszystkich głodnym dzieciom, a więcej jabłek też nie zwróci pół miliarda euro, które Polska straci - powiedział.

Leszek Miller zdecydowanie skrytykował dziś rano w radiowej Jedynce działania rządu wobec nałożonych przez Rosję kontrsankcji. Według byłego premiera, choć embargo dotyczy całej Unii Europejskiej, dużo bardziej odczują je kraje z nią sąsiadujące.

- Sankcje uderzą nie w kraje zachodnie, tylko w ich sojuszników graniczących z Rosją, a więc Polskę, Litwę, tu najwięcej będziemy mieli do stracenia, a w przypadku Polski sankcje dotkną aż 80% eksportu [do Rosji - red.], czyli ok. 840 mln euro - powiedział Miller. I poradził: - I jeśli rząd wybiera się na wojnę, to dobrze, żeby rząd zawsze wiedział, co się dzieje z rannymi. A ranni to polscy rolnicy, polscy producenci.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Ceny mieszkań spadną? Katowicki podatek dla deweloperów inspiracją dla Warszawy
Kraj
Wisła odbija od dna. Poziom wody rośnie. Prognozują „nawet” 18 centymetrów
Kraj
10 mln zł na promocję lotniska w Radomiu. Czy uda się ściągnąć przewoźników?
Kraj
Kontrowersyjna instalacja na stołecznym Placu Zbawiciela ma tworzyć prawdziwą tęczę z wody
Reklama
Reklama