Maciej Błaszak
Nadmiar bezużytecznej lub źle zaprojektowanej informacji zapycha pamięć roboczą i wywołuje zespół nabytego deficytu uwagi (ang. ADT), który sprawia, że poważny biznesmen zachowuje się jak rozkapryszony przedszkolak: nie potrafi ukryć rozczarowania, nie dotrzymuje terminów końcowych i przestaje się uczyć na popełnionych błędach. Owa higiena polega na szukaniu tylko takich komunikatów i przedmiotów, które zostały zaprojektowane z myślą o poznawczych możliwościach użytkownika. Jak zatem przestrzeń miejska powinna zostać zaprojektowana, by – jako swoiste ulepszenie mózgu – wzmacniać indywidualne zdolności poznawcze lub zmieniać ośrodki, w których mentalne obliczenia są realizowane (co pozwoliłoby ją nazwać protezą mózgu)?
Po pierwsze, dobry projekt pobudza wszystkie zmysły człowieka, a nie tylko wzrok. Po drugie, podpowiada ludziom, co z nim zrobić (czy drzwi popchnąć, czy je pociągnąć?). Po trzecie, utrwala tożsamość użytkownika, pozwalając mu dostrzec wartość, wokół której buduje własną podmiotowość. Tak jak walkman firmy Sony, który wydobył jedną z sześciu wartości ludzkiego sumienia zlokalizowanego w korze przedczołowej mózgu: wartość wolności.
Każda z reguł angażuje ludzki umysł na innym poziomie organizacji:
- multisensoryczność – wrażenia odnoszące się do fizycznego źródła, czyli przestrzeni. Przykładem jest poprawa samopoczucia na widok pasa miejskiej zieleni;