Bogdan Łada był kamieniarzem. Stawiał pomniki, wykonywał też inne prace porządkowe na cmentarzach. Prokuratura oskarżyła go o kradzież mosiężnych elementów ozdobnych z pomników. Jedynym dowodem jego winy były zeznania złodziei, którzy ostatecznie przyznali, że kłamali. Sądy jednak nie wzięły tego pod uwagę i skazały przedsiębiorcę na dwa lata bezwzględnego więzienia.
Sąd ani śledczy nie wzięli pod uwagę, że pomawiający przed sądami odwołali swoje wcześniejsze zeznania. Jeden z nich w ogóle nie znał Łady, a drugi stwierdził, że do obciążających zeznań został zmuszony.
Jeden z tych mężczyzn będzie w studiu podczas programu. Na wizji reporterzy zapytają, co chce powiedzieć skazanemu.
Nie pomogły tłumaczenia przedsiębiorcy, że litery z odzysku są bez wartości, gdyż ich skład nie pozwala na ich przetopienie. Mężczyzna utrzymuje, że nigdy ze skazanymi złodziejami nie pracował. Słowem: nie ma motywu. – Ja się nie zajmuję liternictwem, nie mam niczego do czynienia ze sprawą – broni się skazany.
Sąd nie zgodził się na przeprowadzenie dowodów, o które wnioskował oskarżony mężczyzna. Nie powołano biegłego, nie przeprowadzono konfrontacji przedsiębiorcy ze złodziejami. Łada dostał również trzyletni zakaz prowadzenia prac na cmentarzach. Oznacza to, że gdy wyjdzie z więzienia, nie będzie mógł w ten sposób zarabiać, co oznacza koniec jego firmy.