Tak wynika z wyroku Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w sprawie biura podróży Atur [b](sygn. XVII Ama 34/09)[/b].
W umowach biuro przewidywało, że cena imprezy jest wyrażona w złotych lub jest równowartością kwoty podanej w dolarach bądź euro. Przyjmowano kursy walut z dnia dokonania wpłaty albo dopłaty do pełnej ceny imprezy. Art. 385[sup]3[/sup] pkt 20 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=1F6CE059A0291EA0DCD911D270884F91?id=70928]kodeksu cywilnego [/link]zabrania zaś stosowania postanowień pozwalających kontrahentowi konsumenta określać cenę (lub ją podwyższać) po zawarciu umowy bez przyznania turyście prawa odstąpienia od niej.
Biuro przewidywało też, że może zmienić miejsce odlotu i przylotu (czyli w praktyce miejsce zbiórki grupy), a także trasę lotu, rodzaj samolotu, przewoźnika i czasu lotu. Biuro zastrzegało, że większość tych modyfikacji (jeżeli nie zmienia się liczba posiłków i noclegów) nie stanowi zmiany istotnych warunków umowy, nie jest więc podstawą do odstąpienia klienta od umowy. W umowie znalazł się też zapis, że gdy turysta nie stawi się na zbiórkę, to traci prawo do wszystkich świadczeń związanych z realizacją imprezy.
Dla sądu takie zapisy były sprzeczne z dobrymi obyczajami, bo nie podają przyczyn modyfikacji tych istotnych ustaleń umowy. Sąd uznał, że nie wolno też pozbawiać turysty prawa do żądania zwrotu choćby części ceny imprezy. Odstąpienie od warunków umowy naraża co prawda urlopowicza na odpowiedzialność odszkodowawczą, ale nie powinno od razu oznaczać utraty całości wpłaconych środków. Ponadto organizator wyjazdu chciał zatrzymać całość wpłaconej kwoty bez względu na przyczyny niestawiennictwa na miejscu zbiórki i niezależnie od tego, jakie wydatki sam poniósł. Wyrok nie jest prawomocny.