Anonimowy członek Hezbollahu powiedział Reuterowi, że detonacja pagerów była „największym naruszeniem bezpieczeństwa”, jakiego grupa uznawana w wielu krajach za terrorystyczną doświadczyła w ciągu prawie roku wojny w Strefie Gazy.
Według świadków eksplozje trwały nawet 30 minut, opisują oni także sznury karetek ciągnących na przedmieścia Bejrutu. Libańska państwowa Narodowa Agencja Informacyjna poinformowała, że incydent miał miejsce na południowych przedmieściach stolicy Libanu, które są bastionem wspieranej przez Iran grupy zbrojnej, i w kilku innych regionach.
Półoficjalna irańska agencja informacyjna Fars poinformowała na swoim kanale na Telegramie, że śród rannych jest ambasador Iranu w Libanie. Mojtaba Amani ma powierzchowne obrażenia i znajduje się pod obserwacją w szpitalu.
Państwowa Narodowa Agencja Informacyjna poinformowała, że szpitale w południowym Libanie, wschodniej Dolinie Bekaa i południowych przedmieściach Bejrutu — wszędzie tam, gdzie Hezbollah silnie zaznacza swoją obecność — wezwały ludzi do oddawania krwi wszystkich grup.