Aktualizacja: 30.05.2017 21:24 Publikacja: 30.05.2017 20:28
Foto: Fotorzepa, Andrzej Bogacz
Wystarczy pojechać do Czech, by zobaczyć, jak auta z polskimi rejestracjami grzecznie jadą pięćdziesiątką po obszarze zabudowanym, a w Austrii czy Szwajcarii nie próbują szarżować nawet na autostradach. Kierowcy mają bowiem świadomość, że tamtejsze systemy kontroli są rozbudowane, policja reaguje błyskawicznie, a mandaty rujnują kieszeń.
Z tej perspektywy wyłączenie fotoradarów stacjonarnych w Polsce, nie tak zresztą licznych, można uznać za kompletne nieporozumienie. Wzrost liczby wypadków jasno to potwierdza. Rzecz jasna nie chodzi o fotoradary przenośne: ukrywanie ich przez gminnych strażników w krzakach i koszach na śmieci dla zwiększenia skuteczności łapanki było patologią służącą jedynie nabijaniu samorządowej kasy, a nie poprawie bezpieczeństwa. Trudno natomiast zrozumieć, dlaczego folią zasłonięto np. fotoradary przy niektórych ulicach w Warszawie. Efekty widzimy od razu. Nie dość, że kierowcy znacznie przyspieszyli, to wyłączenie urządzeń na ruchliwych skrzyżowaniach ze światłami okazało się dodatkową zachętą do ryzykownego przejeżdżania na „późnym żółtym".
Amerykański przywódca ma wyjątkową szansę na spełnienie swej najbardziej kuriozalnej obietnicy z kampanii wyborc...
Kilka lat temu Polska była poważnym graczem na arenie międzynarodowej. Dziś nasza dyplomacja ogranicza się do za...
W sondażu przeprowadzonym na niecały tydzień przed wyborami dostajemy prawdę o kampanii prezydenckiej. 18 maja r...
Krzysztof Stanowski zdominował debatę w TVP, obnażając słabość rywali i prowadzącej. Faworyci – Rafał Trzaskowsk...
W sprawie poniedziałkowej debaty w jednej kwestii z kandydatem Krzysztofem Stanowskim wypada się zgodzić. Organi...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas