Paulo Sousa w trzecim meczu wystawił inną jedenastkę i kiedy ją zobaczyłem, myślałem nawet, że ma rację. Ofensywne ustawienie, które wyraźnie preferuje trener, choć przeciw Anglikom ryzykowne, powinno dać im do myślenia, że się nie boimy. Może tak było, ale długo to nie trwało.
Za trenerem trudno trafić. Jego wybory są czymś między szaleństwem a hazardem. Karol Świderski już w pierwszej minucie mocno oberwał w głowę, szybko się zorientował gdzie gra i nie było z niego większego pożytku. Krzysztof Piątek też nic nie zrobił, bo skutecznie odcięto go od podań, a gospodarze hasali sobie swobodnie, utwierdzając się z każdą minutą o swojej wyższości.
W drugiej połowie obróciło się to przeciw nim. Można powiedzieć, że w wyniku zbytniej pewności siebie Johna Stonesa (bądź co bądź z Manchesteru City) wbili sobie bramkę sami, a Jakub Moder tylko im w tym pomógł.
Czytaj także: