Nic dziwnego, że targnięci wyrzutem sumienia politycy postanowili powierzyć media publiczne tej reszcie. Wszystko ku powszechnemu zachwytowi, przy strzelających korkach od szampana i confetti sypanym przez dziewczynki w strojach regionalnych.
Premier, PiS i prezydent są zgodni: nowe władze publicznego radia i telewizji powołać ma Rada Mediów Publicznych. A kto powoła radę? To akurat proste – wyłonią ją ochotnicy z Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych, w skład którego wchodzi kwiat polskiej kultury, sztuki i mediów o tak pluralistycznym charakterze, że pomieszczą się tu i Jacek Żakowski, i Agnieszka Holland, i Grzegorz Jarzyna – no, po prostu wszyscy! Cała warszawka. Proszę się nie obruszać, dyskusja zamknięta, tacy się zgłosili, napisali, koniec.
Poglądu, że telewizja – czy to białoruska, czy farfałowa, czy wreszcie dzisiejsza, stendhalowska (czerwono-czarna) – jakakolwiek oddana w pacht politykom, to kompletny dramat, nie kwestionuje nikt. Ja też nie. Jednak pomysł, by dżumę leczyć cholerą, wydawał mi się przez moment cokolwiek ekstrawagancki. Ale tylko przez moment. Albowiem przejrzałem! Oto błądziłem.
Wszak teraz zamiast pazernych polityków miliardami z telewizji zarządzać będą owi ascetyczni reżyserzy nigdy niewyciągający łapki po swoje. Od teraz to nie hipokryci posłowie, tylko znane z surowych standardów, oczyszczone z płatnych kapusiów komunistycznych i zwykłych kanalii ponadustrojowych, pierwsze w walce z plagiatami i oszustwami środowiska akademickie delegować będą na Woronicza swych ludzi. To wreszcie nie poddani partyjnemu terrorowi i praniu mózgów parlamentarzyści, lecz znani z niezależności sądów i bezkompromisowego dążenia do prawdy dziennikarze stanowić będą o standardach w publicznych mediach. Ech, co z ulga… I wszystko dzięki Żakowskiemu. I Holland. No i wreszcie telewizja będzie nauczała, że jarzyny są zdrowe.
[ramka][link=http://blog.rp.pl/mazurek/2009/12/03/oddam-radio-w-dobre-rece/]Skomentuj[/link][/ramka]