Ostatnie sondaże zdają się wskazywać, że od początku kampanii przed wyborami do europarlamentu niewiele się zmieniło. PiS prowadzi, drugie miejsce ma Koalicja Obywatelska. Ale to złudzenie, że nic się nie dzieje – dystans między dwiema największymi siłami się zmniejsza. Dlatego nie można wykluczyć, że w dniu głosowania kolejność się odwróci.
Rezultaty i znaczenie wyborów w najbliższą niedzielę nie będą jednak zależały wyłącznie od poparcia dla dwóch największych sił. Spory ruch widać bowiem po stronie ugrupowań mniejszych. Jeśli 5-proc. próg wyborczy przekroczą Wiosna, Konfederacja i Kukiz'15, wynik głosowania może się znacznie spłaszczyć.
W ostatnich dniach wyraźnie silniejsza wydaje się Konfederacja. To ona zyskuje w prawicowym elektoracie na zwiększającym się napięciu w relacjach polsko-izraelskich czy polsko-żydowskich. Widząc to, obóz rządzący również postanowił dołączyć sprawę tzw. ustawy 447 do politycznej agendy. Paradoksalnie wzmocnił tym tylko środowiska narodowe, które triumfują: a nie mówiliśmy, temat jest ważny, gdyby nie nasz nacisk, rząd wciąż próbowałby zamieść go pod dywan. A im wyższy będzie wynik Konfederacji, tym niższy może się okazać rezultat PiS.
Z kolei Paweł Kukiz walczy o przetrwanie. Przekroczenie progu wyborczego jest dla jego ugrupowania kwestią politycznego życia lub śmierci. Warto jednak pamiętać, że wbrew tym, którzy po odejściu kolejnych posłów z parlamentarnego klubu Kukiz'15 składali tę formację do grobu, okazuje ona zaskakującą żywotność.
Wiosna Roberta Biedronia nie wytrzymała tempa kampanii wyborczej. Nie potrafiła wykorzystać wygodnych dla siebie tematów, takich jak podniesienie problemu karty LGBT czy pedofilii w polskim Kościele. Dziś Biedroń powinien wyciąć i wkleić sobie do pamiętnika sondaże sprzed kilku tygodni, które dawały mu kilkanaście procent poparcia, bo być może taka sytuacja się już nigdy nie powtórzy, a jego partia pójdzie drogą Nowoczesnej Ryszarda Petru, która roztrwoniła swój polityczny kapitał. Wiosna walczy o dobry wynik, by później wylicytować jak najwyższą cenę od Grzegorza Schetyny, który jesienią będzie znów montował szeroką koalicję antypisowską.