Czy mamy już kryzys na rynku? W badaniach rysuje się dość pesymistyczny obraz zachowań zakupowych konsumentów i zapowiedź redukcji wydatków.
Trudno dziś nie dostrzegać kryzysu na wielu polach. Trudno też nie zauważyć zmian w zachowaniach klientów. Segment rynku, w jakim działamy, czyli dyskonty, to nie tylko prostota działania w samych sklepach, ale również cena dostosowana do oczekiwań konsumentów. Oferujemy podstawowe artykuły nie tylko w niskich cenach w stosunku do innych sprzedawców. Aldi jest w innej sytuacji, prowadzimy intensywną ekspansję, nasz cel to wzrost liczby sklepów o 50 proc. do końca 2023 r. Wszystko to oznacza nowe wyzwania, na które jesteśmy przygotowani. Klienci oczywiście będą przechodzić między formatami, kwestia niskiej ceny jest teraz absolutnym priorytetem, nie można liczyć na pełną lojalność, trzeba wciąż zabiegać o klientów.
Jesteście gotowi np. z dużą ofertą marek własnych?
Faktycznie, jeśli chodzi o marki własne, to mamy ich wysoki udział, ponad 80 proc. sprzedaży. Inne sieci w okresie prosperity były mniej nakierowane na tę grupę asortymentową, teraz sytuacja wygląda inaczej i wszyscy się zwrócili w ich kierunku. Marki własne mocno się także zmieniły, w latach 90. nie miały odpowiednio wysokiej jakości. Obecnie mamy wiele produktów pochodzących od międzynarodowych i polskich producentów, obecnych na tym rynku 30–40 lat. Jakość jest wysoka, produkty są rozpoznawalne i często stanowią pierwszy wybór dla wielu konsumentów. W naszym przypadku ich udział w asortymencie może nawet jeszcze wzrosnąć.
Produkowane są w Polsce?