MFW: Pandemia pogłębi nierówności społeczne

Im gorzej wykształceni ludzie, tym gorszy los ich czeka w następnych latach – ogłosił MFW w opublikowanej właśnie analizie.

Aktualizacja: 26.05.2020 12:43 Publikacja: 26.05.2020 12:32

MFW: Pandemia pogłębi nierówności społeczne

Foto: Adobe Stock

W styczniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) spodziewał się wzrostu globalnego dochodu o 3 procent – obecnie przewiduje spadek o 3 proc., co jest znacznie gorszym wynikiem niż podczas kryzysu w latach 2008-09.

- Za tą statystyką kryje się jeszcze bardziej ponura możliwość: jeśli przeszłe pandemie są jakimś przewodnikiem, żniwo dla biedniejszych i wrażliwych grup społecznych będzie kilkakrotnie gorsze – piszą Davide Furceri, Prakash Loungani i Jonathan D. Ostry w analizie MFW.

Przywołują oni badanie „czołowych ekonomistów”, którzy przeanalizowali pięć ostatnich epidemii (SARS (2003), H1N1 (2009), MERS (2012), Ebola (2014) i Zika (2016) - i sprawdzili ich skutki dystrybucyjne w ciągu pięciu lat po każdym wydarzeniu. Ustalili oni, że współczynnik Giniego, czyli miara nierówności społecznej – wzrósł w tych krajach o pięć lat o 1,5 proc. Według ekonomistów, to spory wzrost, a co bardziej niepokojące, wzrósł on mimo starań rządów o redystrybucję dochodów w celu złagodzenia skutków pandemii.

Czytaj także: Bank Światowy: Pandemia zepchnie 60 milionów osób w skrajne ubóstwo 

Do tak negatywnych skutków pandemii najbardziej przyczyniły się utrata pracy, większe bezrobocie i mniejsze przekazy pieniężne (jak alimenty czy inne transfery). Co więcej, ekonomiści zauważyli, że to, jak bardzo uderzy w ludzi kryzys gospodarczy po pandemii, mocno zależy od ich poziomu edukacji.

- Nasze wyniki pokazują, że pandemie miały zróżnicowany wpływ na zatrudnienie osób o różnym poziomie wykształcenia. Różnica jest wyraźna, pandemie na zatrudnienie osób z wykształceniem wyższym nie miały większego wpływu, natomiast zatrudnienie osób z wykształceniem podstawowym gwałtownie spadało o ponad 5 proc. w ciągu następnych pięciu lat – pisze MFW. Wniosek z tego taki, że związane z pandemią utraty miejsc pracy nieproporcjonalnie szkodzą pracownikom posiadającym jedynie podstawowe poziomy wykształcenia.

- Choć pandemia wywiera negatywny wpływ na prawie wszystkich członków społeczeństwa, w polityce należy zwrócić szczególną uwagę na zapobieganie długoterminowym szkodom (lub „bliznowaceniu”) poniesionym przez źródła utrzymania osób najmniej uprzywilejowanych w społeczeństwie – mówi Kristalina Georgieva, dyrektor zarządzający MFW. Bez intensywnych działań w tym kierunku, możemy wkrótce spodziewać się wzrostu nierówności, które były już, jak wyraziła się Georgieva „jednym z najbardziej złożonych i dokuczliwych wyzwań w światowej gospodarce”.

A co mogliby uczynić politycy? Najważniejsze okazują się osłony socjalne. - Dostęp do zwolnień lekarskich, zasiłków dla bezrobotnych i świadczeń zdrowotnych jest przydatny dla wszystkich w radzeniu sobie ze skutkami pandemii, ale szczególnie dla biedniejszych grup społecznych, które nie mają oszczędności i żyją z dnia na dzień – pisze MFW. Chodzi o rozszerzanie systemów pomocy społecznej i wprowadzanie nowych transferów, stymulowanie publicznych programów pracy by zwiększyć zatrudnienie, dofinansowanie do utrzymania zatrudnienia, progresywne środki podatkowe. Wszystkie te kroki prawdopodobnie mogą zmniejszyć negatywne konsekwencje pandemii.- Decydenci muszą wykorzystać tę okazję do wprowadzenia fundamentalnych zmian, aby w razie nieuchronnych przyszłych szoków, na przykład zmian klimatu, społeczeństwa wprowadziły mechanizmy podziału ryzyka i pomocy społecznej, które znacznie lepiej chronią najbardziej narażonych niż obecnie – pisze MFW.


MFW podkreśla, że takie ochronne podejście jest tym ważniejsze, im większą rolę w danym regionie odgrywa, im powszechniejsze jest samozatrudnienie i praca nieformalna. To ważny sygnał dla Polski, ponieważ jak podaje publikacja Narodowego Centrum Nauki, w Polsce w 2017 r. poziom samozatrudnienia wynosił 17,5 proc. pracobiorców i jest to wskaźnik wyraźnie wyższy od średniego poziomu w krajach UE, który sięga ok. 16 proc. Równo rok temu, w maju 2019 r. wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Jyrki Katainen wyraził zdziwienie tak wysokim poziomem samo zatrudnienia w Polsce i wyraził przypuszczenie, że może to być efekt zmuszania pracowników do takiej formy działalności przez pracodawców.

Współczynnik Giniego nazywany jest wskaźnikiem nierówności społecznej, mierzy on koncentrację rozkładu zmiennej losowej, w ekonomii jest stosowany głównie do pomiaru nierównomiernego rozkładu dóbr, zwłaszcza rozkładu dochodu np. gospodarstw domowych. Skala współczynnika Giniego ma przedział od 0 do 100 i określana jest w procentach. Gdy współczynnik Giniego wynosi zero - wszyscy ludzie mają identyczne dochody, gdy wartość współczynnika wynosi 100 proc. – wtedy jedno gospodarstwo domowe dostaje cały dochód w kraju. Im wyższą wartość osiąga współczynnik, tym większe nierówności dochodów są notowane w danym kraju.

Gospodarka
Christine Lagarde: Wojna handlowa to poważne konsekwencje, może zjednoczyć Europę
Gospodarka
Minister finansów: Inflacja nie będzie tak wysoka jak prognozuje NBP
Gospodarka
Doganiamy Japonię, ale jak przedłużyć złoty wiek
Gospodarka
Adam Glapiński, prezes NBP: Nie ma podstaw do obniżania stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Gospodarka
Tego może domagać się Putin. Nieoczekiwany warunek Kremla
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń