Wczoraj akcje odzieżowej spółki były najmocniej drożejącymi na warszawskiej giełdzie. Po wzroście o 23 proc. kosztują już 2,75 zł i są o ponad 110 proc. droższe niż na początku ub. tygodnia. Dzienne obroty w tym okresie sięgają 3–4 mln zł. Średnia z ostatnich 30 dni to zaledwie ok. 0,1 mln zł.

Wczorajsza zwyżka to kontynuacja trwającego od kilku dni trendu wzrostowego. Kurs wystrzelił w górę po tym, jak Monnari opublikowało pozytywnie zaskakujące wyniki. W 2012 r. miało 132 mln zł przychodów, o 14 proc. więcej niż w 2011 r. Co ważniejsze, na czysto zarobiło 8,2 mln zł, gdy rok wcześniej było prawie 5 mln zł pod kreską.

Wyniki te cieszą tym bardziej, że Monnari realizuje układ zawarty z wierzycielami w 2010 r. Rok wcześniej sąd ogłosił upadłość spółki. Pozostało jej do spłaty jeszcze ok. 25 mln zł z początkowych 65 mln zł. Inwestorzy przekonali się, że pomimo zobowiązań, Monnari potrafi zarabiać.

Wciąż rosnący kurs oznacza, że rynek spodziewa się jeszcze lepszych wyników. Mirosław Misztal, prezes Monnari, zapewnia, że przeprowadzona w ostatnich latach restrukturyzacja da w kolejnych miesiącach pełne efekty. Po spłacie zadłużenia firma może przyspieszyć rozwój. Niedługo wróci na rynki zagraniczne, otwierając sklepy franczyzowe w Rosji. Poprzednia próba podboju tego i niemieckiego rynku zakończyła się bankructwem działających tam spółek zależnych.