Pierwsza sesja tygodnia to był zimny prysznic dla inwestorów. W Warszawie, ale i nie tylko, dominowały spadki, a ich skala mogła robić wrażenie. Wystarczy powiedzieć, że WIG20 stracił prawie 3 proc. i znalazł się poniżej poziomu 1700 pkt. Wynik mógł być jeszcze gorszy gdyby nie postawa firmy Play, która drożała ponad 30 proc. co było reakcją na ogłoszone wezwanie na jej akcje. Tak czy inaczej krajobraz po poniedziałkowej sesji nie jest najlepszy. Czy dzisiaj ruch spadkowy będzie kontynuowany, a może jednak byki spróbują coś ugrać?
Początek notowań daje ku temu nadzieję. WIG20 zaczął notowania od wzrostów. W pierwszych minutach rósł około 0,6 proc. Oczywiście nie ma też co chwalić dnia przed zachodem słońca, bo na rynku może się dużo wydarzyć, szczególnie, że otoczenie pozostaje wymagające.
Kolor czerwony świecił wczoraj w Stanach Zjednoczonych, chociaż jeszcze w ciągu dnia wydawało się, że przecena będzie większa. Dow Jones Industrial stracił niecałe 1,9 proc., S&P500 zniżkował o 1,2 proc. Oczywiście najlepiej poradził sobie indeks Nasdaq, który zaliczył jedynie symboliczny spadek.
Kolor czerwony zdominował również azjatycką część dnia giełdowego. Wyjątkowo słabo radził sobie Kospi, który spadł 2,6 proc. Ponad 1 proc. tuż przed zamknięciem notowań tracił także Shanghai Composite. Wolne mieli natomiast inwestorzy w Japonii.
Kalendarz makroekonomiczny dzisiaj nie rozpieszcza. Inna sprawa, że w obecnych warunkach odczyty makroekonomiczne schodzą na dalszy plany. Tematem numer jeden znowu jest koronawirus i druga fala zachorowań, która coraz mocniej uderza już nie w tylko w Stany Zjednoczone, ale też i Europę.