Powoli przyzwyczajamy się już do giełdowej zieleni. Czy zwyżki na GPW to prawdziwa hossa, czy tylko jednorazowy wyskok notowań?
Myślę, że to jednorazowy epizod, ale przeciągający się w czasie. Proszę zauważyć, że od wyborów w Stanach Zjednoczonych mocno zwyżkują największe światowe giełdy, a ich śladem podążyły też rynki wschodzące. Zwiększyły się apetyty na ryzyko i na rynkach pojawił się kapitał. Korzysta na tym GPW – nasze indeksy notują już kilkunastoprocentowe zwyżki na przestrzeni ostatnich miesięcy.
Donald Trump dał rynkom zielone światło, mówiąc o stymulacji fiskalnej. Z drugiej jednak strony Fed zacieśnia politykę monetarną, co teoretycznie powinno działać na niekorzyść giełd.
Fed podnosi stopy, ale patrząc globalnie one większości dużych gospodarek są wciąż bardzo niskie. EBC trochę ograniczy aktywów, ale wciąż ten skup będzie kontynuował i są oczekiwania, że zostanie on przedłużony. Bank Anglii i Bank Japonii cały czas prowadzą luźną politykę pieniężną. Na rynkach jest więc masa taniego pieniądza. A skoro giełdy dostają i monetarne i fiskalne impulsy, to nie ma się co dziwić, że obserwujemy zieleń na rynkach.