Dax - główny indeks frankfurckiej giełdy w poniedziałek tracił na otwarciu ponad 4 proc. jednak w ciągu dnia zaczął odrabiać straty i doszedł nawet do poziomu -2,9 proc. Jednak dzień zakończył na 3,56 proc. minusie.
- Słabe otwarcie to efekt politycznych zawirowań i niepewności - podkreśla Folker Hellmeyer, główny analityk Bremer Landesbank i uspokaja, że nie ma powodów do paniki. Jego zdaniem inwestorzy dali się ponieść panice, ale z czasem nastroje opadną i na parkiet frankfurcki wróci spokój i rozsądek. Hellmeyer podkreśla, że analitycy ostrzegali przed takim scenariuszem i inwestorzy byli gotowi na kłopoty. Dali się ponieść emocjom, mimo że nie ma faktycznych powodów do niepokoju. Greckie kłopoty nie wpłyną na niemiecką gospodarkę aż tak mocno. Niemiecka gospodarka jest silna, a wzrost PKB na poziomie 3,5 proc. w tym roku jest niezagrożony. Także inne kraje UE są w dobrej lub coraz lepszej kondycji.
Folker Hellmeyer uważa też, że "pozbycie się Grecji" ze strefy euro może tylko pomóc unijnej walucie, która powinna się wzmocnić. - Euro znów będzie pożądaną walutą - podkreśla analityk Bremer Landesbank.
- Nie ma oznak paniki - uważa Frank Engels, zarządzający funduszami emerytalnymi w Union Investment i podkreśla, że wbrew pesymistycznym zapowiedziom nie doszło i nie dojdzie do krachu na frankfurckiej giełdzie. To pokazuje iż wyjście Grecji ze strefy euro może być katastrofalne tylko dla samej Grecji - uważa Markus Herrmann, analityk LBBW.