– Sport to genialna płaszczyzna, aby promować biznes, nawet nie w tak oczywistej formie, jak robi to moja firma, bo dla nas sport to biznes, a biznes to sport. W Polsce na promocję sportu musimy się jednak otworzyć, tym bardziej że i w sporcie, i w infrastrukturze zmierzamy we właściwym kierunku – uważa Igor Klaja, prezes zarządu spółki OTCF produkującej odzież sportową pod marką 4F.
Jego zdaniem ostatni przykład dobrej promocji to igrzyska europejskie w Baku. – Mimo że to impreza nie najwyższych lotów pod względem sportowym, to jednak wypromowała stolicę Azerbejdżanu i cały ten kraj. Sam zamierzam tam powrócić – mówił Klaja. Zapowiedział, że jego firma na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro będzie ubierać co najmniej dwie inne reprezentacje z Europy, a może nawet trzy. – To pokazuje, że w naszej części Europy można stworzyć mocną markę sportową, nie mając obcego kapitału, przy wzroście organicznym. Nie byłoby to jednak możliwe, gdybyśmy nie komunikowali się przez sport. Co ważne, to jedna z tańszych form promocji – przekonywał prezes OTCF.
– Pamiętam wiele dużych imprez sportowych nie tylko ze względu na zawody, ale samo miejsce, infrastrukturę, kulturę, atmosferę czy rozwiązania technologiczne – wtórował Krzysztof Ignaczak, siatkarz, mistrz świata z 2014 r. Jak przyznał, sam poleca znajomym np. Pekin, w którym był na igrzyskach olimpijskich.
Wątek igrzysk był też obecny w krynickiej debacie „Marketing sportowy w promocji ludzi, brandów, państw", bo jej uczestnicy zastanawiali się m.in., co należy zrobić, aby wielka impreza sportowa okazała się również wielkim wydarzeniem promocyjnym, pozytywnie oddziaływującym na markę miasta – organizatora, jak i całego państwa goszczącego najlepszych sportowców świata.
– Sytuacja, w jakiej znalazły się ostatnio światowe władze olimpijskie, wymusiła zmiany, które zawarto w Olimpijskiej Agendzie 20+20. W jej myśl igrzyska mogą być teraz organizowane przez kilka państw, a dobór dyscypliny jest uzależniony m.in. od dostępnej infrastruktury i tradycji. Trudno było ostatnio znaleźć chętnych na organizację kolejnych imprez, choć coraz więcej państw i miast ma świadomość, że można się udanie wypromować poprzez sport – tłumaczył Andrzej Kraśnicki, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl).