Europa w poszukiwaniu wspólnych wartości

Budowa poczucia wspólnoty i solidarności europejskiej to proces długotrwały. Ale nowe pokolenia już czują się Europejczykami.

Aktualizacja: 08.09.2016 21:40 Publikacja: 08.09.2016 21:19

Rośnie poczucie przynależności do wspólnej Europy, podkreślili uczestnicy dyskusji

Rośnie poczucie przynależności do wspólnej Europy, podkreślili uczestnicy dyskusji

Foto: Rzeczpospolita, Pio Piotr Guzik

Zwiększające się poczucie przynależności do wspólnej Europy to jeden z wniosków z dyskusji „Jakiej solidarności potrzebuje Europa", którą prowadzono podczas sesji plenarnej na Forum Ekonomicznym w Krynicy.

Nowe społeczeństwo

Tibor Navracsics, węgierski komisarz ds. edukacji, kultury, młodzieży i sportu w Komisji Europejskiej, podkreślił, że miał tę wyjątkową możliwość stać „po obu stronach barykady" współczesnego europejskiego konfliktu idei. – Jako minister w rządzie węgierskim broniłem autonomii państwowej, a obecnie jako komisarz w KE jestem zobligowany do bronienia wartości europejskich – podkreślał.

Jego zdaniem pogodzenie tych interesów jest jak najbardziej możliwe. Jego zdaniem istnieje jednak kilka poziomów solidarności europejskiej, poczynając od relacji międzyludzkich, lokalnej społeczności, poprzez regiony aż do państw narodowych.

– Na różnych szczeblach ta integracja przebiega w różnym stopniu i w różnym tempie. Dla przykładu na najniższym szczeblu, po cichu rośnie młode pokolenie ludzi reprezentujących już zupełnie nowe myślenie. To wychowankowie programów różnych wymian. To studenci, którzy w ramach choćby Erasmusa część życia spędzili w różnych krajach Europy. Mają znajomych rozrzuconych po całej Unii. Oni oczywiście mają poczucie przynależności do swojego kraju, ale mają też silną tożsamość Europejczyka, która nie antagonizuje z tożsamością regionalną – mówił Navracsics.

– Myślę, że to pokolenie to nowy fundament przyszłej Europy – dodał. Jak zaznaczył, ta integracja postępuje także na wyższym szczeblu, regionalnym. – Obserwujemy wymianę między regionami, dobrze funkcjonuje koncepcja miast partnerskich – to wszystko jego zdaniem prowadzi do wymiany myśli i stwarza podwaliny do budowy wspólnoty. Nakłada się na to polityka państw prowadzących własną grę interesów.

Europejska drużyna

Jak zwrócił uwagę Marek Kuchciński, marszałek Sejmu, właśnie mija 35 lat od zjazdu Solidarności w 1981 roku, na którym związek ogłosił przesłanie do ludzi pracy i narodów Europy z apelem o poszanowanie praw pracowniczych i wolności. Rok później Ronald Reagan przypomniał ten apel, mówiąc, że to głos wolnych ludzi skierowany do całego świata.

– Musimy teraz powrócić do tamtych idei. Ale żeby to było możliwe, aby budowa solidarnej Europy była realna, prawo unijne musi być klarowne i zrozumiałe dla całej wspólnoty i dla poszczególnych państw – mówił Kuchciński. – Porządkowanie przepisów, współpraca, konsensus, rozmowa i kompromis – to droga do solidarności – podkreślił marszałek Sejmu.

Sytuację Europy Ioan Mircea Pascu, rumuński wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, porównał do futbolu. Z jego perspektywy państwa unijne ścierają się ze sobą tak jak piłkarze w szatni przed meczem. I nawet często mimo ogromnych różnic sportowcy wychodzą na boisko i grają wspólnie przeciwko drugiej drużynie.

– Problem leży w samej taktyce. Część drużyny chce np. grać bardziej ofensywnie i atakować przeciwnika. Inni wolą defensywny styl gry – podobnie jest w Europie. Problemem jest to, że odniesienie marszałka Kuchcińskiego do „Solidarności" nie do końca pasuje do czasów współczesnych, bowiem wówczas istniał jeden wspólny przeciwnik, czyli Związek Radziecki – mówił Pascu.

Obecnie tych problemów i wyzwań jest cała masa, a każdy z nich zupełnie inaczej wpływa na poszczególne kraje. Dla przykładu, konflikt na Ukrainie jest sprawą niezwykle istotną dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej, natomiast nie dotyczy ich tak bardzo kryzys imigracyjny, który z kolei uderza w kraje południa Europy. – Jak teraz pogodzić te stanowiska, kiedy każdy chce narzucić innym swój punkt widzenia? – zastanawiał się europarlamentarzysta. – Mam niestety wrażenie, że przenosimy obecnie animozje z szatni na boisko, a to już jest niebezpieczne – mówił.

Gra na dwa fronty

Michał Krupiński, prezes PZU, wskazał, że jako finansista nie ma, niestety, pozytywnego obrazu sytuacji międzynarodowej. Jego zdaniem kryzys będzie nieuchronnie przenosił się dalej, a problemy w Europie mogą prowadzić być może nawet do poważniejszych problemów w gospodarce realnej i na rynkach finansowych. Krupiński wymienił trzy przyczyny takiego stanu.

– Pierwsza to postępujący brak zaufania. W UE mamy podział nie tylko na nowe i stare kraje członkowskie, ale także na bogatą północ i mniej zamożne południe. Te podziały bardzo mocno się uwidoczniły podczas kryzysu w Grecji i wynikających z tego napięć w strefie euro. Bardzo trudno będzie zakopać te różnice. To nie wróży dobrze – podkreślał Krupiński. Drugą przyczyną jego zdaniem są nieproporcjonalne zdolności do realizacji swoich celów przez poszczególne kraje. – Te duże i bogate należą poza Unią do innych klubów, jak choćby G20. W ich ramach realizują swoje własne interesy, kształtują politykę globalną, a także np. politykę klimatyczną czasami podważając rolę UE – zauważył prezes PZU. Trzecia przyczyna według niego to kryzys przywództwa w Europie.

Zdaniem Lorety Graužinien?, przewodniczącej Seimas, czyli litewskiego Sejmu, wspólna Europa to wciąż wartościowy koncept, ale kraje muszą się zastanowić, czego chcą i muszą spróbować odnaleźć wspólne wartości je łączące.

– Sądzę, że takie wartości wszyscy Europejczycy reprezentują. To na pewno szacunek dla człowieka, budowa przestrzeni rozwoju społecznego i osobistego, wspólne wartości humanistyczne – one bowiem łączą nas wszystkich w jedną europejską rodzinę. To najsilniejszy czynnik spajający – mówiła Graužinien?. Jak dodała, Europa dziś być może choruje i zanim zaaplikujemy jej kurację, trzeba dokonać głębokiej diagnozy tej choroby.

– Musimy jednak przy tej okazji słuchać siebie nawzajem i postrzegać siebie jako partnerów, niezależnie od wielkości kraju czy potencjału gospodarczego. Wtedy w takiej rzetelnej debacie jesteśmy w stanie osiągnąć konsensus – przekonywała. – Do tego konieczne jest też upodmiotowienie obywateli, tak, aby mieli poczucie decyzyjności w sprawach europejskich.

Zwiększające się poczucie przynależności do wspólnej Europy to jeden z wniosków z dyskusji „Jakiej solidarności potrzebuje Europa", którą prowadzono podczas sesji plenarnej na Forum Ekonomicznym w Krynicy.

Nowe społeczeństwo

Pozostało 96% artykułu
Materiał partnera
Smart city to również elektromobilność
ROZMOWA
Ponichtera: Innowacje w centrach danych dla zrównoważonego rozwoju
Interview
Ponichtera: Innovation in data centres for sustainable development
Studio „Rzeczpospolitej”
Białkowski: Zdrowa Firma to wsparcie dla pracodawców w pozyskaniu i utrzymaniu najlepszych pracowników
ROZMOWA
Jamiołkowski: Szczególny moment transformacji branży tytoniowej
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO