- Inflacja w tym roku będzie wyższa aniżeli wszelkie prognozy. A to dlatego, że mocno zależy od dewaluacji rubla i kursowych wahań - przyznał w rozmowie z radiem Echo Moskwy Aleksiej Ulukajew. Minister nie wspomniał o najważniejszym czynniku napędzającym wzrost cen w Rosji czyli o decyzji Kremla z sierpnia zakazującej importu żywności z Zachodu.

Zdaniem Ulukajewa byłego wiceprezesa Banku Rosji, każdy dodatkowy procent dewaluacji rubla dodaje 0,1 pkt proc. inflacji. - Ponieważ rubel osłabł na 35-40 proc. to i inflacja zwiększy się o 3,5-4 proc. w ciągu 6-9 miesięcy. A to oznacza, że i w pierwszym kwartale przyszłego roku wzrost cen będzie o 3,5 pkt. proc. wyższy od tego jaki był prognozowany (6 proc.). Sięgnie więc 10 proc. a do końca tego roku 8,5-9 proc.

Według banku centralnego tegoroczna inflacja wyniesie 8,6 proc. Minister finansów Anton Siłuanow martwi się natomiast wypływem kapitału, który może być na maksymalnym poziomie w historii czyli tym z 2008 r gdy Rosję oficjalnie opuściło 133 mld dol. netto.