Bezkrólewie psuje reputację polskiej giełdy

Warszawski parkiet od miesięcy nie ma szefa. Może to potrwać nawet do połowy 2018 r.

Aktualizacja: 23.08.2017 07:48 Publikacja: 22.08.2017 20:20

Bezkrólewie psuje reputację polskiej giełdy

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Marek Dietl, który ma zostać prezesem GPW, i Jarosław Grzywiński, mianowany na wiceprezesa w czerwcu, wciąż czekają w blokach startowych. KNF nadal bowiem sprawdza, czy spełniają określone ustawą o obrocie wymagania. Najbliższe posiedzenie Komisji zaplanowane jest na 29 sierpnia, ale według naszych informacji szanse na to, że zapadną decyzje, są znikome.

Dociekliwość Komisji

KNF nie ujawnia, kiedy jej postępowania mogą się zakończyć. Tłumaczy się tajemnicą. – KNF zależy na tym, aby w przypadku niepełnego zarządu GPW jego skład został niezwłocznie uzupełniony. Czynnikiem wpływającym na długość postępowania administracyjnego jest jakość otrzymanej dokumentacji, jej kompletność oraz czas reakcji, w jakim strony dokonują uzupełnienia – twierdzi KNF.

Postępowaniom nie widać jednak końca. Według naszych informacji zarówno Dietl, jak i Grzywiński w ostatnich dniach po raz kolejny spowiadali się KNF. Zakres informacji, których wymaga nadzór od kandydatów na szefa i wiceprezesa GPW, się rozrasta.

Jakby tego było mało, KNF uwagę przywiązuje już nie tylko do stażu pracy obu kandydatów, ale także do ich nieposzlakowanej opinii. Według naszych ustaleń do Komisji niespodziewanie wpłynął donos na Marka Dietla przypominający, że był on członkiem rady nadzorczej upadłej kilka lat temu firmy Techmex. Komisja miała również rozesłać zapytanie dotyczące kandydatów do europejskich regulatorów. I jest ryzyko, że na odpowiedzi długo poczeka.

– Przedłużający się okres bezkrólewia na GPW z pewnością nie służy rynkowi kapitałowemu, a także samej GPW – mówi Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII). – Wiele projektów, które można byłoby wspólnie realizować, jest w zawieszeniu w oczekiwaniu na decyzję KNF. Jeśli KNF widzi jakiekolwiek przeciwwskazania, powinna to jasno powiedzieć, tak aby akcjonariusze GPW mogli jak najszybciej wybrać nowego prezesa. Jeśli takich przeciwwskazań nie ma, to zasadne wydaje się pytanie, dlaczego to trwa aż tak długo. Mam wrażenie, że w innych sprawach związanych z rynkiem kapitałowym, zgłaszanych m.in. przez inwestorów mniejszościowych, KNF nie wykazuje się aż taką dociekliwością i determinacją – dodaje szef SII.

Wątpliwości inwestorów

Kolejne wyjaśnienia i poruszane przez KNF wątki mogą doprowadzić do tego, że postępowanie w sprawie Dietla i Grzywińskiego przedłuży się nawet do połowy przyszłego roku, kiedy upływa kadencja zarządu giełdy. Na parkiecie opracowują więc już plan awaryjny, bo przeciągające się bezkrólewie zaczyna zbierać żniwo. Według naszych ustaleń jeden z zagranicznych funduszy, z 4-proc. udziałem w GPW, skarży się na sytuację firmy, która powinna być wzorem dla innych spółek publicznych. To, co się dzieje, nie mieści się w jego skali corporate governance, więc rozważa zmniejszenie udziałów w GPW.

– Sytuacja, w której emitent przez osiem miesięcy nie może wyłonić prezesa (w styczniu akcjonariusze GPW odwołali prezes Małgorzatę Zaleską i powołali na to stanowisko Rafała Antczaka, który jednak nie doczekał się zgody KNF – red.), jest bardzo niekorzystna zarówno w wymiarze korporacyjnym, jak i wizerunkowym – mówi Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych (SEG).

Jak dodaje, w przypadku GPW jest to szczególnie problematyczne ze względów regulacyjnych i czysto biznesowych. – Regulacyjnych, bo GPW jest odpowiedzialna za utrzymanie wysokich standardów ładu korporacyjnego, powinna zatem w tym obszarze świecić raczej przykładem niż oczami – mówi szef SEG. – Biznesowych zaś dlatego, że nieubłaganie ucieka czas, w którym można podjąć działania mające podnieść atrakcyjności GPW wobec inwestorów i emitentów. Skoro od 2012 r. nie było prezesa, który mógłby prowadzić prace w horyzoncie pełnej kadencji, to trudno oczekiwać, aby po pięciu latach dryfu instytucja ta była gotowa do walki konkurencyjnej, zwłaszcza w obliczu zmian regulacyjnych – dodaje.

W tle jest jednak wielka polityka, w której główną rolę ma odgrywać prezes NBP Adam Glapiński. Ma on ponoć swojego kandydata na co najmniej członka zarządu giełdy; jest nim mało znany w środowisku Artur Marszałkiewicz. KNF zapewnia jednak, że o wszystkim decydują jedynie kwestie merytoryczne.

Opinia

Beata Binek, prezes Polski Instytut Dyrektorów

Z punktu widzenia corporate governance brak zarządu w jakiejkolwiek spółce giełdowej jest niedopuszczalny. Spółka powinna mieć kierownika, a akcjonariusze osobę odpowiedzialną za kierowanie nią. Jednak notowania akcji GPW nie wykazują stałej tendencji spadkowej. Albo akcjonariusze nie postrzegają takiej sytuacji jako zagrożenia, albo ostatnio lepsza sytuacja finansowa grupy kapitałowej GPW poprawiała nastroje inwestorów mimo braku pełnego składu członków zarządu. Zachowanie kursu akcji nie powinno jednak mylić. Brak zarządu prędzej czy później doprowadzi do negatywnych konsekwencji. W przeciwdziałaniu im powinni współpracować: minister rozwoju i finansów oraz Komisja Nadzoru Finansowego, a prezes powinien objąć stanowisko jak najszybciej.

Marek Dietl, który ma zostać prezesem GPW, i Jarosław Grzywiński, mianowany na wiceprezesa w czerwcu, wciąż czekają w blokach startowych. KNF nadal bowiem sprawdza, czy spełniają określone ustawą o obrocie wymagania. Najbliższe posiedzenie Komisji zaplanowane jest na 29 sierpnia, ale według naszych informacji szanse na to, że zapadną decyzje, są znikome.

Dociekliwość Komisji

Pozostało 93% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli