W piątek, 16 listopada, Jadwiga Emilewicz powiedziała w rozmowie z money.pl, że ujawnienie taśm Czarneckiego, na których przewodniczący KNF proponuje mu przychylność wobec jego banków w zamian za łapówkę, to „ani skandal, ani afera". Stwierdziła, że to był jedynie „wypadek przy pracy”.
Emilewicz dodała, że „przewodniczący (KNF - red.) zachował się w sposób odpowiedzialny, podając się do dymisji”. Zapewniła również, że system instytucji finansowych w Polsce jest bezpieczny, a sytuacja banków Czarneckiego jest pod kontrolą.
Słowa minister przedsiębiorczości i technologii wywołały oburzenie w sieci. Internauci zalali portal prześmiewczymi komentarzami, a do kontrowersyjnej wypowiedzi Emilewicz odniosło się także wielu polityków, w tym Tomasz Siemoniak, minister obrony za rządów PO. Na swoim koncie na Twitterze były minister napisał, że Emilewicz „całkowicie się skompromitowała”.
Emilewicz odpowiedziała na wpis Siemoniaka, tłumacząc się ze swoich słów. „Panie Pośle, miarą dojrzałości demokracji nie jest brak kryzysów, ale zdolność instytucjonalna do ich. To treść mojej wypowiedzi” - napisała. Zachwalała także reakcję premiera Morawieckiego i służb po ujawnieniu taśm Czarneckiego, którzy jej zdaniem sprawnie rozprawili się z sytuacją kryzysową.