Impreza, której organizacja pochłonie 15 mld dol. mają przyciągnąć 320 tys. odwiedzających. Włodarze Londynu chcą wywrzeć na przyjezdnych jak najlepsze wrażenie. Londyn, jak przystało na jedno z głównych miast świata chce świecić przykładem. Władze miasta potraktowały organizację Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku bardzo poważnie i postanowił raz na zawsze rozprawić się z problemami z jakimi boryka się metropolii.
Kiedy w 2005 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski przyznawał miastu organizację, głównym argumentem przemawiającym za tą kandydaturą była możliwość rewitalizacji zaniedbanego londyńskiego East Endu, najuboższej dzielnicy miasta, która zamieszkują głównie robotnicy. Całą infrastrukturę sportową postanowiono ulokować w okręgu Newham, który jest szóstym najbiedniejszym dystryktem miejskim w Anglii. Żeby mogła się tu odbyć tak ważna i tak wielka impreza trzeba było najpierw doprowadzić niezbyt zachęcającą okolicę do porządku.
W kwietniu zeszłego roku w ramach miejskiej policji utworzono specjalną jednostkę do tego celu. W ciągu roku policjanci wykonali już 127 najazdów na domy publiczne i puby ze striptizem. Właścicielom tego typu przybytków odebrano licencje i zmuszono do wyprowadzenia się z reprezentatywnych części miasta. 5 maja The City of London Corp. która zarządza londyńskim City podjęła decyzję o zaprzestaniu wydawania licencji na prowadzenie lokali świadczących usługi seksualne.
Wielkie sprzątanie uderzy też w właścicieli barek mieszkalnych. Pływające po kanałach domy są dość popularnym sposobem na mieszkanie w brytyjskiej stolicy. Teraz ma się to skończyć. British Waterways, które zarządzają kanałami wodnymi planują podnieść opłaty za cumowanie takich łodzi z obecnych 600 funtów do aż 7 tys. funtów rocznie.
Miasto chce również rozprawić się z bezdomnymi. Według organizacji charytatywnej Broadway w ciągu ostatniego roku na ulicach Londynu mieszkało prawie 3700 bezdomnych. Poszczególne okręgi dzielnicowe będą miały obowiązek usuwać bezdomnych z ulic.