Już po raz osiemnasty CAS ogłosiło dzień wolności podatkowej. przypada on w tym roku dokładnie 24 czerwca, czyli w najbliższy piątek. Dzień wolności podatkowej wynika z udziału sektora wydatków publicznych w PKB. Wyniesie on w tym roku 48 proc., a więc będzie najwyższy od pięciu lat. Oznacza to, że jeśli nasze roczne zarobki sięgają 100 tys. zł, to 48 tys. zł zabiera państwo w formie składek na ubezpieczenie społeczne, VAT, PIT, akcyzę i wszelkie inne konieczne obciążenia, które potem rząd przeznacza na utrzymanie administracji, obronność, oświatę, naukę, inwestycje itp.
Rok temu na utrzymanie państwa pracowaliśmy do 23 czerwca, w 2008 i 2009 roku do 14 czerwca, a w 2007 roku do 16 czerwca. Zdaniem Roberta Gwiazdowskiego z CAS niestety rząd nie wydaje publicznych pieniędzy efektywnie i to powoduje, że warunki życia w Polsce się nie poprawiają, zadłużenie wzrasta, a okres, w którym musimy zarobić na daniny nie skraca się. - Jeśli rząd nie dokończy reformy emerytalnej i nie przeprowadzi reformy finansów publicznych, czeka nas los Grecji - ostrzega ekspert
CAS przeprowadza badania dotyczące obciążeń od 1994 roku, w tym czasie różnica pomiędzy najwcześniejszą, a najpóźniejszą datą od której pracowaliśmy już na własny rachunek wynosi zaledwie 20 dni. Jedynie w latach 1995-8, 2002-4 i 2006-8 Polacy mogli się cieszyć ze zmniejszenia udziału wydatków publicznych.
- Od trzech lat obserwujemy dynamiczny wzrost faktycznego opodatkowania obywateli - po ok. 100 mld zł rocznie - mówi Andrzej Sadowski z CAS. - Wynika to ze zwiększania zadłużenia zaciąganego przez rząd. W związku z zadłużeniem rządu ponosimy rocznie koszt w wysokości 38 mld zł, a więc każdy obywatel pracuje prawie 11 dni rocznie na obsługę długów, które będą musiały zapłacić jego dzieci.
CAS przypomina, że rzeczywiste potrzeby pożyczkowe w 2011 roku wyniosą nie - jak podaje rząd - ponad 70 mld zł, ale blisko 160 mld zł z uwzględnieniem rolowania rat kapitałowych.