Eksperci uważają, że jest to podstawowa przyczyna słabego rozwoju wewnętrznej konsumpcji, co przy obniżonym popycie na chińskie towary na rynku międzynarodowym, jest poważnym utrudnieniem na drodze dalszego rozwoju chińskiej gospodarki.
"Oszczędzanie dużej części z każdej zarobionej sumy to nawyk i konieczność" - powiedziała PAP Wang Li, pracująca w pekińskim biurze turystyki międzynarodowej.
"Każdą zarobioną sumę niosę natychmiast do mojego banku, bo wtedy czuję się bezpieczna. Pochodzę z odległej prowincji i w Pekinie nie mam żadnego ubezpieczenia, ani zdrowotnego ani społecznego. Za wszystko muszę płacić sama, a więc muszę się jakoś zabezpieczyć." - dodała.
Jej starszy brat, Wang Li powiedział, że większość dawnych oszczędności wydał na ślub i wesele, ale od dwóch lat razem z żoną odkładają regularnie co miesiąc ponad połowę swych pensji. "Chcielibyśmy kiedyś kupić mieszkanie. To jest nasz jedyny i wymarzony cel, ale ceny mieszkań galopują w takim tempie, że nie jesteśmy w stanie za nimi nadążyć" - powiedział.
"Zarabiam dość dobrze - ponad 6000 juanów (około 3 050 zł) miesięcznie, ale metr kwadratowy mieszkania w Pekinie kosztuje obecnie ponad 30 tys. juanów (około 15,3 tys. zł). Moja pensja wystarcza na zakup jednej piątej metra. Żeby kupić 100-metrowe mieszkanie musiałbym pracować przez prawie 40 lat. Ale pewnie i tak bym nie zdążył - bo ceny nieustannie rosną." - skarżył się Wang.