Kto pokochał rosyjskie pieniądze

Zamrożenie wszystkich aktywów Rosjan na świecie jest niemożliwe. Padłyby banki, załamałyby się rynki nieruchomości.

Publikacja: 26.07.2014 08:23

Żony rosyjskich bogaczy potrafią w czasie jednych zakupów wydać w londyńskim Harrodsie kilkadziesiąt

Żony rosyjskich bogaczy potrafią w czasie jednych zakupów wydać w londyńskim Harrodsie kilkadziesiąt tysięcy funtów

Foto: AFP

Zaogniająca się sytuacja wokół konfliktu na Ukrainie, zwłaszcza po zestrzeleniu samolotu malezyjskich linii lotniczych, może skutkować nasileniem przez Zachód sankcji wobec Rosji i najbogatszych Rosjan, zwłaszcza związanych z Kremlem. Dotychczas ucierpiało tylko kilku z nich, bo restrykcje nakierowane są raczej na przedstawicieli administracji.

Ale, jak ostrzegają komentatorzy, takie kroki mogą rykoszetem uderzyć w interesy Zachodu, dlatego Zachód nie jest do nich zbyt skory. Bogacze z Federacji Rosyjskiej są bowiem najlepszymi klientami banków czy pośredników w handlu nieruchomościami.

Zaostrzenie sankcji uderzyłoby też w firmy produkujące dobra luksusowe. Pusto zrobiłoby się w zatokach Lazurowego Wybrzeża, skąd zniknęłyby luksusowe jachty. Tylko Roman Abramowicz (14,1 mld dol. oficjalnego majątku w akcjach firm) ma tam jacht „Eclipse", za który zapłacił 250 mln euro.

Spadłyby ceny ferrari i lamborghini czekających na właścicieli na południu Francji i w Monako. I kto by płacił po 35 tys. euro za noc w luksusowym hotelu w Antibes? Arabowie już nie są tacy rozrzutni.

Wiceprezes jednego z największych banków inwestycyjnych na świecie powiedział „Rz", że dla Londynu i W. Brytanii wycofanie rosyjskich pieniędzy byłoby krachem porównywalnym z opróżnieniem kont przez Turków w bankach niemieckich.

Najbogatszy jest Putin?

Bill Browder, dyr. generalny Hermitage Capital Management, funduszu zarządzającego miliardowymi fortunami, uważa, że jednym z najbogatszych ludzi w Rosji jest Władimir Putin. – Ma aktywa w W. Brytanii, Francji, Niemczech i innych miejscach – mówi. Ostrożne oceny wartości zagranicznego majątku prezydenta Rosji szacują ją na przynajmniej 70 mld dol.

W Europie najczęstszym kierunkiem rosyjskich inwestycji jest Londyn. – Jest bezpiecznie, istnieje solidny system bankowy, prawnicy są na miejscu, nieruchomości kupuje się bez problemów, na jasnych zasadach. Czyli wszystko jest inaczej niż w Rosji, skąd wywożą pieniądze – mówi David Forbes z agencji handlu nieruchomościami Savills.

Rosjanie mieli udział w wywindowaniu cen na brytyjskim rynku nieruchomości. Według Savills 20 proc. kupujących najdroższe posiadłości w Chelsea i Westminster, Knigthsbridge i Surrey to właśnie Rosjanie, którzy wydają średnio po 6,3 mln funtów. Według Land Registry ich zakupy sięgają 600 mln funtów rocznie.

Londyńskie agencje obrotu nieruchomościami Knight Frank szacują, że w tym roku napływ rosyjskich pieniędzy na rynek brytyjskiej stolicy będzie czterokrotnie większy niż rok temu i sięgnie przynajmniej 700 mln funtów.

W Wielkiej Brytanii, wzorem innych (Austria, Szwajcaria, Hiszpania, Cypr), za pieniądze można kupić jeszcze nie obywatelstwo, ale trzyletnią wizę. Cudzoziemiec jest zobowiązany do nabycia za milion funtów brytyjskich obligacji. Dwa lata później, jeśli tych obligacji nie sprzedał, za 10 mln można dokupić prawo stałego pobytu.

„W latach 2008–2013 Rosjanie kupili 300 tys. takich wiz, jedną czwartą wszystkich wydanych", pisze Mark Hollingsworth w książce „Londongrad. From Russia with Cash". A potem pieniądze idą w ruch. W Londynie handlarze nieruchomościami czy sprzedawcy dzieł sztuki żyją z Rosjan, których żony wydają po 70 tys. funtów tylko podczas jednego zakupowego wypadu do Harrodsa czy Selfridges.

Korzystają też szkoły. Według Independent Schools Council 8,3 proc. uczniów brytyjskich szkół prywatnych to Rosjanie. To dwa razy więcej niż pięć lat wcześniej. Wpływy z czesnego? 60 mln funtów.

Na London Stock Exchange notowanych jest 70 firm rosyjskich, wśród nich Gazprom i Sbierbank. Ich wartość rynkowa wynosi 228 mld funtów.

Kolejnych 15 rosyjskich spółek jest na AIM, gdzie obraca się akcjami mniejszych firm, ale z perspektywami rozwoju.

Doradcy finansowi zajmujący się ofertami sprzedaży rosyjskich papierów zarabiają na tym 300 mln funtów rocznie.

W „Londongradzie" oligarchowie się rozwodzą, więc prawnicy podnieśli stawki o „rosyjską premię" – 1500 funtów za godzinę. Słynny był rozwód właściciela klubu piłkarskiego AS Monaco Dmitrija Rybołowlewa (9,1 mld dol.), który rozstając się z żoną Jeleną, ma jej zapłacić 4,5 mld euro. Adwokat Romana Abramowicza za spór majątkowy między nim a zmarłym Borysem Bieriezowskim skasował 10 mln funtów. A całkowite koszty obsługi prawnej tej awantury sięgnęły 100 mln.

Były premier Tony Blair ma firmę doradzającą oligarchom w tworzeniu odpowiedniego wizerunku. To dlatego Leon Bławatnik (9,5 mld dol.), który po zbiciu fortuny na rosyjskiej prywatyzacji zapłacił 3,3 mld dol. za Warner Music Group, podarował 75 mln funtów Uniwersytetowi w Oksfordzie i stworzył tam Blavatnik School of Government. – To fantastyczny człowiek – mówi dziekan szkoły.

Władimir Potanin (14,6 mld) od dziesięciu lat daje pieniądze na cele dobroczynne.

– Całkowicie zmieniają swój wizerunek. Nie są już prymitywnymi oligarchami, ale nowoczesnymi biznesmenami – komentuje Lilit Gevorgyan z IHS Global Insight.

A jak miałoby wyglądać odebranie klubu Chelsea Abramowiczowi? Wydał na to hobby 59 mln funtów, a dokupił jeszcze posiadłość na Kensington za 90 mln. Pewnie ucieszyłoby się tylko kilku kibiców Chelsea, i to niekoniecznie w Londynie.

Magnes z Monako

Dmitrij Rybołowlew jest rezydentem księstwa, kupił tam klub AS Monaco i w jego finansowaniu zastąpił panującą rodzinę.

Wcześniej za posiadłość Donalda Trumpa na Florydzie zapłacił 95 mln dol., a za apartament La Belle Epoque w Monako 300 mln dol., i 88 mln za prezent dla córki Jekateriny – grecką wyspę Skorpios.

Monako nie ujawnia statystyk dotyczących cudzoziemców mieszkających na stałe w księstwie, ale w sierpniu 30 proc. z nich stanowią Rosjanie.

– Bez nich latem Monako byłoby opustoszałe i wiele firm znalazłoby się na skraju bankructwa – mówi Kevin Bonnie, dyrektor monakijskiego International Yacht Collection.

Glenn Weiss, prawnik specjalizujący się w kontraktach na wynajem i sprzedaż jachtów, tłumaczy tę skłonność Rosjan tak: – W czasach carskich kursował pociąg Moskwa–Nicea. Ta tradycja się tylko umocniła. To dlatego w pobliskim Cap Ferrat zbudowali tyle willi. Mają blisko do Monako, które stało się marką luksusową, a dla Rosjan to bardzo ważne.

Holendrzy polecają Szwajcarię

Giennadij Timczenko (15,3 mld dol.), Andriej Kliczas (3,2 mld), Wasilij Anisimow (7,3 mld), Jurij Schefler (8,4 mld), Władimir Ioricz (5,2 mld), Wiktor Vekselberg (17,1 mld), Dimitrij Jakubowski (4,2 mld), Rinat Achmetow (5,1 mld), Wiaczesław Kantor (3,2 mld) – to kilku z grupki najbogatszych Rosjan, którzy zainwestowali w Szwajcarii i mogli się tam osiedlić.

To tutaj najprawdopodobniej dotrą rosyjskie pieniądze, jeśli okaże się, że londyńskie City nie jest tak bezpieczne, jak było dotąd. Ich inwestowaniem w Szwajcarii najczęściej zajmuje się holenderska kancelaria prawna Buren van Vezen Guelen. A według „Tages Anzeiger" szwajcarskie banki pod koniec 2012 r. miały depozyty rosyjskie warte 13,8 mld franków.

Wcześniej bezpiecznym miejscem do parkowania majątków był Cypr. Tam stracił i zarobił Rybołowlew, który w 2012 r. podczas cypryjskiego kryzysu finansowego współpracował z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i rządem w Nikozji i na ich sugestię brał udział w podwyższeniu kapitału Bank of Cyprus (BOC).

Kiedy rosyjskie władze zachęcały, żeby zagraniczne lokaty sprowadzić do kraju, Rybołowlew i jego sześciu kolegów ratowali cypryjski bank.

– To paradoksalne. W czasie, kiedy Bruksela uważała, że stworzyła pakiet pomocowy dla Cypru, który pozwoli pozbyć się Rosjan z wyspy, stało się dokładnie odwrotnie. W tej chwili jesteśmy całkowicie zależni od Rosjan – mówi Alexandros Apostolides, ekonomista z European University Cyprus. – Kiedyś mieli u nas tylko depozyty, teraz stali się akcjonariuszami i zasiadają w radzie dyrektorów – dodaje.

Ale część rosyjskich pieniędzy uciekła z Cypru. W pierwszych trzech miesiącach 2013 r. bezpośrednie inwestycje Rosjan na Wyspach Dziewiczych wzrosły ośmiokrotnie – do 31,66 mld dol. W tym samym czasie z Cypru odpłynęło – według Moody's – 21,13 mld dol. Ale i tak 60 proc. akcji BOC banków należy do Rosjan.

Kupowanie Riwiery

Michaił Prochorow (10,9 mld) kupił Villa Leopolda w Villefranche-sur-Mer za 400 mln euro. Z tytułu tej transakcji zapłacił 3,9 mln euro podatku, czyli tyle, ile wynosi roczny budżet miejscowości. Szalva Czigirinski (nie ma go na liście „Forbesa") za 250 mln euro kupił Villa Marina Irina w Cap Martin.

„Rosjanie wykupią Riwierę!" – alarmował już w 2008 r. „Riviera Times". Gazeta pisała o Rosjanach kupujących wina po 10 tys. euro za butelkę po to, żeby wypić kieliszek. Włoska „La Stampa" opisała historię w Beaulieu-sur-Mer, gdzie oligarcha kupił willę i przeszkadzał mu przejeżdżający pociąg. Wysłał więc prawnika, który miał zaoferować 100 mln euro za przeniesienie torów w inne miejsce.

W Saint-Jean Cap Ferrat jego kolega kupił willę baronowej Beatrice Ephrussi de Rotschild. Chciał ją przebudować i dodać 500 mkw. powierzchni. Mer sprzeciwił się, bo w okolicy nie wolno budować domów wyższych niż latarnia morska z czasów Napoleona III. Rosjanin zaoferował więc 15 mln euro na podwyższenie latarni.

Rosjanie nie kupują na francuskiej Riwierze posiadłości za mniej niż 15 mln euro. Uznaniem cieszą się takie po 110 mln euro i więcej. I miejscowi nie chcą, by to się zmieniło.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

d.walewska@rp.pl

Brytyjczycy chronią City

Kiedy wprowadzano pierwszą falę sankcji przeciwko Rosji, brytyjski fotoreporter Steve Back, który wyspecjalizował się w robieniu zdjęć tajnych dokumentów, jakie niosą ministrowie na spotkanie z premierem, skopiował negocjacyjne wytyczne.

Dokument niósł któryś z niższych urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Według tych wytycznych stanowisko Wielkiej Brytanii przedstawiało się następująco:

– nie popierać sankcji w handlu albo jakichkolwiek takich, które mogłyby uderzyć w City,

– wesprzeć razem z innymi krajami UE restrykcje wizowe/zakazu wjazdu dotyczące przedstawicieli rosyjskiej administracji,

– zniechęcać do jakichkolwiek akcji NATO,

– współpracować z UE w kwestii alternatywnych dostaw gazu dla Ukrainy, gdyby Rosja zdecydowała się na ich odcięcie,

– groźby pod adresem Rosji powinny być używane w prywatnych kontaktach, a oświadczenia publiczne powinny być łagodniejsze,

– wyrazić gotowość do współtworzenia pakietu pomocy technicznej; najlepiej to robić z Niemcami,

– popierać misję OBWE bądź ONZ, która monitorowałaby Krym i wschodnią Ukrainę,

– naciskać na sekretarza generalnego ONZ, żeby zmusić Rosję do udziału w rozwiązaniu konfliktu ukraińskiego,

– zaakceptować pomysł szczytu UE w sprawie Ukrainy, przygotować się do ograniczenia kontaktów gospodarczych z Rosją, ale nie w taki sposób, który mógłby być niekorzystny dla brytyjskiej gospodarki.

Musimy być pewni, że koszty sankcji bardziej ugodzą w Rosję niż w kogokolwiek innego.

Zaogniająca się sytuacja wokół konfliktu na Ukrainie, zwłaszcza po zestrzeleniu samolotu malezyjskich linii lotniczych, może skutkować nasileniem przez Zachód sankcji wobec Rosji i najbogatszych Rosjan, zwłaszcza związanych z Kremlem. Dotychczas ucierpiało tylko kilku z nich, bo restrykcje nakierowane są raczej na przedstawicieli administracji.

Ale, jak ostrzegają komentatorzy, takie kroki mogą rykoszetem uderzyć w interesy Zachodu, dlatego Zachód nie jest do nich zbyt skory. Bogacze z Federacji Rosyjskiej są bowiem najlepszymi klientami banków czy pośredników w handlu nieruchomościami.

Pozostało 95% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu