To oznacza, że rząd Aleksisa Ciprasa zdecydował się ostatecznie na powrót do prywatyzacji. Na krótkiej liście potencjalnych współwłaścicieli portu (Grecy chcą sprzedać 51 proc.) znalazło się chińskie konsorcjum Cosco Group. Chińczycy już wcześniej deklarowali swoje zainteresowanie, praktycznie port mieli zagwarantowany, ale rząd Ciprasa po dojściu do władz w styczniu 2015 zablokował wszystkie transakcje. Sam Cipras, jeszcze jako przywódca opozycji prowadził antychińską kampanią, a jednym z głównych haseł było „Cosco go home".
Sprzedaż części Pireusu nie tylko zapewni Grekom pieniądze, których dramatycznie szukają,ale i spełni jeden z warunków postawionych im przez Komisję Europejską. W planach prywatyzacyjnych przedstawionych Komisji Europejskiej sprzedaż portu w Pireusie została wyceniona na 500 mln euro.
Oprócz Cosco ofertę udziału w przetargu trzymały holenderski operator terminali kontenerowych APM Terminals, oraz International Container Terminal Services z Filipin. Według informacji rządu początkowo oferta opiewa na 51 proc. portu z możliwością zwiększenia pakietu do 67 proc., jak to chciały poprzednie władze. Ostateczna decyzja i podpisanie umowy planowane są najdalej na październik. Najbardziej prawdopodobnym zwycięzcą są tutaj Chińczycy, którzy już zarządzają operacjami na jednym z nabrzeży, do czego nabyli prawa za 490 mln euro. Dzisiaj zatrudniają tam 1,2 tys. pracowników. którzy zarabiają po 1,2 tys. euro miesięcznie, czyli więcej, niż wynosi średnia grecka płaca.
Natychmiast po dojściu do władzy Syriza wyrzuciła ze stanowiska szefa agencji prywatyzacyjnej Emmanuela Kondylisa. I jak na razie od zwycięstwa wyborczego ugrupowania Ciprasa doszło do jednej transakcji sprzedaży państwowego majątku: za 40,5 mln euro Czesi kupili licencję do przyjmowania zakładów na wyścigach konnych.
Kilka dni temu Grecy delikatnie wspomnieli o możliwości powrotu do negocjacji w sprawie przekazania zarządzania lotniskami niemieckiego Fraportowi. Gdyby doszło do podpisania umowy, grecki budżet otrzymałby zastrzyk dobrze ponad miliard euro, to na tyle opiewała umowa parafowana przez Fraport i rząd Antonisa Samarasa. Na sprzedaż są także usługi komunalne - szczególnie odbiór śmieci i wodociągi, czym także zainteresowane są Niemcy.